wielkie zakłopotanie. Była seksowna, ale za fasadą szorstkości kryła się niewinność, niewinność, która niezmiernie

szczególnej wagi do swojego wygladu. Niewatpliwie słyszała, ¿e nazywaja ja babochłopem, docierały te¿ do niej pogłoski o tym, ¿e bierze sterydy, i inne plotki rozsiewane przez tych, 111 którzy zazdroscili jej sukcesów w pracy. A było ich wielu. Janet szybko wspinała sie po szczeblach policyjnej kariery, poniewa¿ była znakomitym detektywem i nigdy nie dawała za wygrana. - Kiedy zmarł? - Ubiegłej nocy, raczej dzis wczesnym rankiem. Urzadzenia monitorujace prace serca staneły o trzeciej czterdziesci siedem. Reanimacja nie przyniosła ¿adnych rezultatów. Biorac pod uwage jego stan, mo¿e i dobrze sie stało. - Biorac pod uwage nasze sledztwo, mo¿e i nie. Janet wzruszyła ramionami i oparła sie o szafe. Miała na sobie d¿insy i sportowe buty. - Przypuszczam, ¿e przed smiercia nic nie powiedział. - Nic. - Jest swiadectwo zgonu? http://www.restoria.com.pl/media/ Co te¿, na litosc boska, ona wyprawia? Nick wypuscił ja z objec gwałtownie, jakby sie oparzył. Szlafrok i pid¿ama zsuneły sie na podłoge. Chwyciła je szybko i narzuciła na siebie. - Cholera - wyszeptał Nick, odsuwajac sie od niej na bezpieczna odległosc. Rozległ sie pomruk uruchamianej windy. Marla wsuneła rece w rekawy pid¿amy i dr¿acymi palcami zaczeła zapinac guziki, po czym ciasno otuliła sie szlafrokiem. Jak zdoła to wyjasnic, te potargane włosy, wypieki na twarzy, pognieciony szlafrok i po¿adanie, które wyziera z jej oczu? Co ona sobie własciwie wyobra¿a? Jak mo¿e ulegac takim niebezpiecznym, zakazanym pokusom?

- Domyslam sie. - Chodzi o Marle. Sukinsyn. Pod gruba skóra swojej kurtki Nick zesztywniał. Nie da sie w to wciagnac, ¿eby nie wiem co. Nie przez Marle. Nigdy wiecej. - Miała wypadek. Sprawdź jak wszyscy diabli. Cherise wyciagneła reke i ujeła dłon Marli. - Wiesz, ¿e zawsze byłysmy sobie bliskie. Uwa¿ałam cie bardziej za siostre ni¿ za kuzynke czy szwagierke. I wiem, ¿e Monty tak¿e zawsze bardzo cie lubił. ¯e cie lubi. - Jej oczy były szeroko otwarte i szczere, ale w ich złocistej głebi czaiło sie cos jeszcze - cos mrocznego i grzesznego. - Przyszlismy tu dzisiaj, by nad przepascia, jaka nas od pewnego czasu dzieli, przerzucic most porozumienia. O co w tym wszystkim, do licha, chodzi? Marla miała ochote wydostac sie z tej przesłodzonej atmosfery dobrej woli i górnolotnych frazesów, które wydawały jej sie fałszywe i sztuczne.