Przyglądała się Webowi niechętnie, nadal nic nie

angielsku z lekkim akcentem. - Z Francji. Od razu po Transylwanii wiedzieliśmy, że Władca zwoła jakieś wielkie zgromadzenie, ponieważ wszyscy łakniemy zemsty. Niestety, tamtej nocy straciliśmy wiele starożytnych wampirów z powodu podstępu i zdrady, lecz Władca przeżył. On nie zostanie pokonany nigdy. - Przysunął się jeszcze bliżej. - Nie miałem dotąd przyjemności zostać ci przedstawionym. - Skłonił się. - Henri, hrabia de Vallier. - Znalazł się jeszcze bliżej, zaczął jej szeptać do ucha: - Żyję od wielu lat, mam ogromne doświadczenie... - Doprawdy? RS 212 - O tak. Wyssałem krew z wielu piękności, lecz każda z tych kobiet umarła w ekstazie, powtarzając moje imię. Dotknęła jego twarzy. - Naprawdę odbierałeś życie niewinnym? Napawałeś się szlochem umierających? Uśmiechnął się, jakby zostali najlepszymi przyjaciółmi. - Podobno żyjemy już w innych czasach, podobno teraz powinniśmy myśleć o dobru, nie musimy być potworami. Ale to mrzonki, bo jesteśmy, http://www.zabudowabalkonow.info.pl Obie dziewczyny rozbierały się w klubach. Przesłuchali wszystkich, którzy mogli coś wiedzieć o ludziach, którzy tam byli, kiedy każda z ofiar zaginęła. Rozmawiali z rodzinami i byłymi chłopakami. Szukali świadków. Nie mają odcisków palców, włókien, śladów opon ani niczego takiego. Nie zrezygnowali, ale poszli już każdym możliwym tropem i żaden nie zaprowadził ich zbyt daleko. Nie jest tak, że sprawa ich nie obchodzi z powodu sposobu, w jaki dziewczyny zarabiały na życie. Po prostu nie mają żadnego punktu zaczepienia. - Jasne, przecież niczego takiego nie myślę. - Ty nie, ale pewien facet tak napisał w gazecie.

Barbarzyńca, ale nie musisz ruszać mi na ratunek, sama sobie poradzę. Powiedziała to tak naturalnie i przekonująco, że sama się zdziwiła. Mężczyzna uniósł lekko ręce, wstał i odszedł. - Kelsey, od kiedy jestem zbudowany jak Conan Sprawdź - Wróćcie tu na trzecią - rzekł Sean. - Postaram się ściągnąć jak najwięcej naszych przyjaciół, spróbujemy coś wspólnie zaplanować, zamiast siedzieć i czekać na jego kolejny ruch. I na kolejne ofiary - dodał z goryczą. - Dobrze, wracamy o trzeciej - obiecała Jessica i wyszła, a Bryan podążył za nią. - Widzę, że przyjechałaś samochodem. To twój normalny środek lokomocji? - Jak mam to rozumieć? Pytasz, czy potrafię zmienić się w mgłę albo zmienić kształt? - Zakładam, że możesz to zrobić. - Owszem, mogę, ale nie robię, chyba że zachodzi taka konieczność. Bardzo lubię prowadzić samochód. Wsiadaj więc i jedziemy.