którejś z niezliczonych londyńskich restauracji. Lecz dręczył ją

po prostu z długoletniego nawyku polegania wyłącznie na sobie i radzenia sobie ze stresem. To nie do końca prawda, pomyślała. Dość często gubiła się w sytuacjach stresowych, ale rzecz w tym, by tego po sobie nie pokazać. Zespół zaczął grać, lecz nie na tyle głośno, by siedzący przy stolikach musieli przekrzykiwać muzykę. Tymczasem kelnerzy podawali kolejne smakowite potrawy. – Ten bażant był wyśmienity – orzekła z podziwem Lily, odkładając sztućce. – Niełatwo go dobrze przyrządzić, ale szef kuchni znakomicie sprostał zadaniu – jak zresztą zawsze. Theo przytaknął. – Myślę, że wszyscy goście są zadowoleni. Tymczasem na parkiecie pojawiło się kilka par i zaczęło tańczyć w rytm prostej, wpadającej w ucho muzyki. Lily przyjrzała się im uważnie i doszła do wniosku, że nie jest to szczególnie trudne. Gdyby musiała, prawdopodobnie mogłaby naśladować ich kroki, nie potykając się ani nie robiąc z siebie widowiska. Raptem Theo nachylił się ku niej z łokciami wspartymi o stół. – Mam wrażenie, że dziś jest wyjątkowy wieczór, Lily – rzekł cicho. http://www.zabudowabalkonow.biz.pl/media/ -Musiało być miło. Ja jestem jedynakiem. Czasami marzyła o tym, żeby być jedynaczką, ale zdarzało się to stosunkowo rzadko. - Bywało głośno i tłoczno, ale za nic bym tego nie oddała. Uśmiechnął się do siebie. Uwielbiał słuchać, jak czasem jej pochodzenie daje o sobie znać poprzez akcent. Interesowała go jej przeszłość. - Jak to się stało, że zaczęłaś brać udział w konkursach piękności? Poza oczywistą przyczyną. Oczywista przyczyna. Ileż razy to słyszała? Oczywiste jest, że jest za ładna, żeby robić cokolwiek innego poza chodzeniem po wybiegu. Oczywiste, że musi być snobką, bo jest atrakcyjna. Oczywiste, że mężczyźni pożądają tylko jej

do recepcji. Na pewno będą wiedzieli, gdzie znajdziemy lekarza. – A potem co? – spytała, czując, jak łzy płyną jej ciurkiem po policzkach. – Znowu zmienimy hotel? Przecież wiesz, że nie możemy bez końca uciekać. – Przestańcie! – Julianna nagle podniosła się z fotela. – Nie mogę już tego słuchać. Sprawdź W czasie każdego huraganu w ciągu ostatnich pięciu lat zarządzano ewakuację całej wyspy, z wyjątkiem policji. I jego. Richard nie mógł stać z boku i patrzeć, jak komuś dzieje się krzywda. Wyciągnął z kieszeni krótkofalówkę, której używał, gdy chciał się skontaktować z Deweyem. Opisał mu sytuację. -Weź ciężarówkę. Czy twoje policyjne radio nadal działa? -Tak. Byłem na nasłuchu. Dom starej pani Demmer jest pół metra pod wodą. Teraz zalewa ulicę Magnoliową - zatrzeszczał głos Deweya w krótkofalówce. -Więc musimy się pospieszyć. Skontaktuj się z zastępcą szeryfa. -Dobrze. Przywiozę ich tu. Richard schował aparacik i zawołał do Laury.