kobiety, nie licząc sióstr Springer. A teraz... O1ivia? Strach palił go żywym ogniem. Ale nie

Kim jest? Dlaczego tak bardzo zawzięła się na Bentza? Nie żeby to miało znaczenie; najważniejsze to uciec. I to szybko. O1ivia nie wiedziała, jak tego dokona, ale wiedziała, że musi się stąd wydostać – inaczej zginie. To tylko kwestia czasu. Na stronie albumu zauważyła coś jeszcze. Czerwone smugi... Krew? Czerwone krople rozmazane na zdjęciach, na folii. O Boże. Czyja to krew? Wariatki? Czy kogoś innego? Jennifer. Ona ma na jej punkcie obsesję. Nie! Jennifer od dawna nie żyje. Nagle zrobiło jej się niedobrze. Wiedziała, że zaraz zwymiotuje. Ledwie zdążyła do kubła, a szarpnęła nią fala mdłości, choć w żołądku miała niewiele. Znowu! Było jej słabo. Niemożliwe, by to były poranne mdłości. Nie w taki sposób. Nie, to nie ma nic wspólnego z ciążą. To reakcja na koszmar, jakim stało się jej życie. Rozdział 34 Dentz miał wrażenie, że przez całą noc nie zmrużył oka. Od wielu godzin zastanawiał się, co się stało z Olivią. Gdzie jest? Czy jeszcze żyje? Znalazł w Internecie billing jej komórki i przekonał się, że ostatnie połączenie http://www.tworzywa-sztuczne.net.pl – poszli wtedy na kawę w studenckiej kafejce. Felicia Katz, która znalazła ciała, była czysta, znalazła się w tym miejscu w niewłaściwym czasie – miała pecha, że jej schowek znajdował się obok feralnej ósemki. Phillip Ames wyszedł z psem na spacer niedaleko mieszkania Lucille. Twierdzi, że widział wysokiego mężczyznę rasy nieznanej, jak przechodzi przez jezdnię i zmierza w stronę jej bloku. Ale był daleko, było ciemno, a Phillipowi lada dzień stuknie osiemdziesiątka. Do tego nosi okulary ze szkłami jak denka od butelek. Kiepski z niego świadek. Sąsiedzi Lucille niczego nie widzieli ani nie słyszeli, ale ślady na ganku jej mieszkanki mogą sugerować porwanie. Jedno wiedzieli na pewno – tej nocy dziewczyny wysyłały sobie SMSy. Mniej więcej wtedy, gdy Phillip Ames twierdził, że widział mężczyznę idącego za Lucille, napisała wiadomość do siostry. Oba telefony były na miejscu zbrodni łącznie z wiadomościami, których treść pokrywała się z tym, co uzyskali od operatora sieci.

– I tak masz wolne. – Owszem, i wybieram się od domu, żeby spędzić trochę czasu z żoną i odpocząć. To twój problem, Bentz, nie mój. – Mimo ostrych słów Montoya nie wydawał się zdenerwowany. – No dobra, ale przydałaby mi się pomoc. – O co chodzi? Sprawdź Los Angeles. Wypluła pianę, przepłukała usta wodą z kranu, wyprostowała się. Kobieta w zasnutym mgłą zwierciadle zarzucała jej tchórzostwo. Miała wyrzuty sumienia, choć milczała kierowana szlachetnymi pobudkami. Chciała uniknąć kłótni i nie zniosłaby rozczarowania, a może nawet pretensji w jego wzroku. Nie wierzyła, że mógłby zaproponować jej aborcję, nie chciała nawet myśleć o przerwaniu ciąży. – A ja myślałam, że grasz w otwarte karty – poinformowała swoje odbicie. – Czy mi się zdaje, czy nigdy się nie wycofujesz? Co się z tobą stało, do cholery? Jej dłonie powędrowały do płaskiego brzucha. Dziecko... W tej chwili rośnie w niej życie. A mąż nawet nie wie, że jest w ciąży. Nie chce wiedzieć. – Drań – mruknęła pod nosem. – Szczęśliwej drogi. Rozczesała mokre włosy, owinęła się ręcznikiem, otworzyła drzwi i mało brakowało, a