dziesięciu kopiejek. Pelagia prorokini wcale się nie przestraszyła, tym bardziej że w niezbyt

– Nie znałem ich. Zwisa mi. – Ale z ciebie zimny bydlak, Kenyon. – To ty grozisz, że potniesz mi kurtkę. – Rozmawiałeś kiedy z Dannym o zabijaniu? – Gadaliśmy o różnych rzeczach. – Charlie. – Wymownie spojrzała na kurtkę. Chłopak zacisnął szczęki. Wydawało się, że teraz zamilknie na dobre. Ale gdy Rainie zbliżyła scyzoryk do kołnierza, znowu skapitulował. – No dobra. Chcesz wiedzieć? Czasem marzę o tym, żeby zmieść to cholerne miasteczko z powierzchni ziemi. Marzę, żeby dostać w swoje ręce wielką bombę atomową i powiedzieć: sayonara, laluniu. Wiesz, że po eksplozji rośliny odrastają większe i silniejsze. Może tego właśnie potrzebuje ta dziura. – Opowiadałeś to wszystko trzynastolatkowi? – Dopiero, kiedy zwierzył mi się, że chce poćwiartować tatuśka na dwadzieścia kawałków, a potem przepuścić je przez mieszarkę. Rainie wbiła w Kenyona wzrok. Na jej twarzy zadrżał mięsień, a w głosie było więcej złości, niż by sobie życzyła. – Dzieciak fantazjował o morderstwie, a ty nie wpadłeś na to, żeby pójść na policję? – A do kogo miałbym się zwrócić? Do jego ojca? A może do ciebie, co? – Charlie zachichotał złośliwie. – To dopiero ładny obrazek. Wszyscy w Bakersville wiedzą, jak urządziłaś swoją matkę. Co byś zrobiła z Dannym? Posłała mu w prezencie strzelbę? http://www.tworzywa-sztuczne.info.pl/media/ pościeli? Na litość boską, przecież ona jest jego matką i musi z nim być! Dyrektor zakładu poprawczego, pan Gregory, uprzejmie, lecz stanowczo poinformował ją, że Danny nie godzi się na spotkanie z matką. Wcześnie rano dyrektor znalazł chłopca w stołówce i wspomniał mu o wizycie rodziców. Danny tak się zdenerwował, że ktoś z personelu musiał odprowadzić go do jego pokoju. Najwidoczniej chłopak jest w zbyt dużym szoku, żeby stanąć twarzą w twarz ze swoimi najbliższymi. Może za tydzień lub dwa. Sandy w życiu nie słyszała czegoś równie absurdalnego. Jeśli jej syn jest w szoku, tym bardziej powinna się z nim spotkać. Przyniesie mu ulubioną zabawkę, upiecze ulubione ciasto. Cokolwiek... Nie wolno im traktować jej w ten sposób. Zostawiać z tym poczuciem bezsilności. Pan Gregory nie dał się przekonać. Ich syn przebywa pod intensywnym nadzorem, personel nie dopuści do próby samobójczej. Podczas śniadania trzeba było Danny’ego

5 Wtorek, 15 maja, 15.13 Rainie i Shep milczeli. Słowa, które przed chwilą padły, powoli docierały do ich świadomości. Shep nie protestował przeciw oświadczeniu Danny’ego, nie próbował tłumaczyć, że to nieporozumienie albo że Danny jest jeszcze dzieckiem. Wydawał się zbyt oszołomiony. Sprawdź widziało się tylko lektury religijne, z gazet jedynie „Gońca Cerkiewnego”, „Gwiazdę Prawosławia” i „Obywatela”, pismo księcia Mieszczerskiego. Ani teatru, ani orkiestry dętej w parku, ani, uchowaj Bóg, jakiejś tancbudy. Za to jadłodajni bez liku. Pojeść i pomodlić się, ot i cały wasz raj – złościł się w duchu pan podprokurator. Kiedy zaś uraza i złość na archimandrytę uśmierzyły się nieco, Berdyczowski, zgodnie ze zwykłym inteligenckim nawykiem audiatur et altera pars6, zaczął myśleć, że co do niego to Witalis w istocie nie myli się aż tak bardzo. Tak, jest pewien swego rozumu. Tak, jest sceptykiem, do prostodusznej wiary żadną miarą nieprzystosowanym. A jeśli już mówić zupełnie szczerze, być zupełnie otwartym wobec samego siebie, to cała jego religijność opiera się na miłości nie do Jezusa, którego Matwiej Bencjonowicz nigdy w życiu na oczy nie widział, tylko do przewielebnego Mitrofaniusza. Czyli gdyby wyobrazić sobie, że duchowym ojcem Mordki Berdyczowskiego zostałby nie prawosławny archijerej, tylko jakiś przemądry szejk czy bonza buddyjski, to radca kolegialny chodziłby teraz w turbanie albo w słomianym