dzieci... Przestań! To paskudna, odrażająca myśl, ale i oskarżenie jest straszne. Coś trzeba z tym zrobić. W czwartek rano wstała bardzo wcześnie - bez wielkiego poświęcenia, bo i tak nie była w stanie uleżeć, a cóż dopiero spać - i w godzinie największego ruchu przebiła się przez miasto, żeby znaleźć się pod biurem Matthew przed jego przybyciem. Wypatrzyła, jak skręca na Bedford Square i zanim zdążył ją zauważyć, wyszła mu na spotkanie. - Sylwia? - zdziwił się, a potem nagle przestraszył. - Co się stało? - Nic... Przynajmniej nie w sensie wypadku czy choroby. Matthew zerknął na zegarek, zobaczył, że jeszcze nie ma ósmej piętnaście. - Jak długo tu jesteś? - Parę minut. Znaleźli miejsce do zaparkowania i skręcili w Tottenham Court Road. W pobliskiej kafejce kilka osób jadło kanapki z bekonem albo po prostu paliło papierosy przy filiżance kawy lub herbaty. http://www.tworzywa-sztuczne.info.pl Stojący obok kałamarz także był śliczny. Tempera była pewna, że to unikat z czasów Karola Drugiego. Zanim oparła na nim obraz, nie mogła oprzeć się pokusie i przez chwilę go podziwiała. Potem, jakby przyciągana jakąś magiczną siłą, podniosła oczy na anioła Leonarda da Vinci. Ktokolwiek namalował tę kopię, zrobił to bardzo sprawnie. Tempera była przekonana, że artysta ten kopiował oryginał z Luwru, a nie replikę znajdującą się w Galerii Narodowej. Czyja rzeczywiście tak wyglądam? — zastanawiała się. Trudno było w to uwierzyć. Słodka, wrażliwa twarz anioła tak bardzo wryła jej się w pamięć, że była jej bliska i znajoma jak własne odbicie w lustrze.
się prawidłowo do rzeczy, będę musiał opowiedzieć wam niejedną historyjkę, chociaż wolałbym tego uniknąć. O tym, co tu się działo, o tym, co moje pasierbice mi mówiły, o tym, co zrobiły w moim imieniu. O tych wszystkich sprawach, których przez pamięć Karo, mojej żony, nigdy nie chciałem omawiać z obcymi. - Żonie już wszystko jedno - zauważył Malloy. Sprawdź - Odchodzi od niego co najmniej dwa razy w roku - dodał Brice. Do uszu Matthew dotarło kilka nieprzyjemnych ripost, ale już nie reagował, bo i tak z każdą chwilą pogrążał się coraz bardziej. Zatęsknił - nie po raz pierwszy zresztą - za ciepłą atmosferą berlińskiego biura czy twórczym gwarem nowojorskiej centrali. Ogarnął posępnym wzrokiem deskę. Czuł coraz większą awersję do projektu Clapham i jego ciągnących się w nieskończoność szczegółów. Wcześniej miał nadzieję włączyć się do nowego przedsięwzięcia firmy na Tower Hill, zainicjowanego przez Stephena Steerfortha, ale niestety opuścił kluczowe śniadanie w kwietniu, kiedy to ktoś „zapomniał" przekazać mu wiadomość telefoniczną od Gary Higgins. Praca, jak widać, nie miała stać się jego wybawieniem, przynajmniej w najbliższej przyszłości.