- Biegnij i wypróbuj je - powiedziała zachęcająco i Kelly

Na nakrytym biało-czerwonym obrusem stole byle jak rozstawione papierowe talerze. Pośrodku stał ogromny półmisek frytek pokrytych warstwą tłuszczu tak grubą, że można ją było krajać. Na drugim półmisku pyszniły się trzycentymetrowej grubości hamburgery. Słoiki z majonezem i musztardą oraz litrowy dzban ketchupu dopełniały obrazu. - No? I jak ci się podoba? Malinda spojrzała na dumnie uśmiechniętą piątkę Brannanów. Co robić, zastanawiała się poważnie. Postanowiła na początek uśmiechnąć się. - Znakomicie! Naprawdę znakomicie! Jack rzucił się w jej kierunku, odsunął krzesło. - Krzesło dla pani - rzekł z ukłonem. Malinda nie zdążyła jeszcze usiąść, a Dawid już podsuwał jej salaterkę z frytkami. Potem były hamburgery. Bułki wyglądały jak ugniecione pięścią. Malinda ostrożnie chwyciła soczystą, zniekształconą kulę i przy okazji potrąciła podsuwaną http://www.twa-bielizna.net.pl stronę. – Dobrze, poproszę Simsa, żeby z panem porozmawiał. Powinien panu pomóc. Pięć minut później, z wizytówką porucznik Arlene Larson w kieszeni, Luke stanął przed porucznikiem Simsem. – Proszę usiąść. Od razu zorientował się, dlaczego wybrała właśnie Simsa. Był młody, inteligentny i wyglądał na prymusa. Ktoś taki z całą pewnością zastanowi się dwa razy, zanim zdradzi jakiś policyjny sekret. – Więc jest pan pisarzem? – zaczął Sims. – Tak, nazywam się Luke Dallas. – Podał mu książkę. – To dla pana. Już z autografem. Chłopak spojrzał na książkę i otworzył usta.

rodzice też go nie chcieli. Ale nigdy nie przysyłali pieniędzy ani go nie odwiedzali. - Dobrana z nas para - powiedział. - Dwie nie chciane sieroty. Jest jednak między nami jedna istotna różnica. Pieniądze. Twoi rodzice cię utrzymywali. Moi wydawali wszystko na wódkę. Czy wiesz, jak to Sprawdź mimo że nie miałam dyplomu. I nie zawiodłam go. – Spojrzała Richardowi prosto w oczy. – Pana też nie zawiodę, jeśli dostanę tę pracę. Tym razem uśmiechnął się nieco szerzej. – Jest pani pewna siebie, przebojowa... To bardzo ważne. Julianna pochyliła się w jego stronę, czując, jak serce skacze jej do gardła. – Jeśli mnie pan zatrudni, postaram się pracować jak najlepiej. Wierzę w pański program. W to, że należy surowo karać osoby, które pierwszy raz wchodzą w konflikt z prawem. W to, że trzeba ograniczyć liczbę ułaskawień. W większą penalizację prawa. Richard uśmiechnął się do niej, widząc, że jest naprawdę tym wszystkim przejęta. Było mu miło, że ktoś w ten sposób traktuje jego program.