kart, a potem ospale sięgnął po nie i... zamarł. W pierwszej chwili pomyślał, że to złudzenie

- Może znalazłby się sposób... - Becky udawała, że się waha. - Widziałam, jak mój pan zamykał jakieś papiery na klucz w szufladzie. Pewnie mają coś wspólnego z tą sprawą. Co prawda nie wiem, co to było, ale... Parthenia nachyliła się do niej. - Abby, może rzuciłabyś na nie okiem? Co ty na to? Bo, widzisz, książę poprosił ojca o moją rękę. - Och, och! W takim razie... - Becky urwała, a potem, udając coraz większe zaniepokojenie, zadała swojej rozmówczyni ostateczny cios. - Czy nie myśli pani, że torysi woleliby teraz ukryć świadectwo złych czynów księcia i rozgłosić je dopiero po jego ślubie? Byłby to wielki kłopot dla pani ojca... - Całkiem możliwe! - Parthenia wyraźnie zbladła. - Oczywiście, przecież papa, jako przywódca wigów, od dawna jest im solą w oku! Och, jeśli Michaił ma istotnie coś do ukrycia, nie pociągnie mnie ani papy za sobą! Nie życzę sobie skandalu! Parthenia chwyciła Becky za ramię tak mocno, że niemal ją przestraszyła. Może Draxinger się nie mylił, twierdząc, że cały jej chłód jest tylko na pokaz? - Abby, czy mogłabyś mi przynieść te papiery? - Och... nie wiem, czy się ośmielę... - Nie martw się, jeśli stracisz miejsce. Czy warto zresztą pracować u torysa? Kiedy wszystko się wyjaśni, dostaniesz pracę u mnie! Może nawet jako moja pokojówka, jeśli zechcesz - dodała wielkodusznie. http://www.terazbudujemy.com.pl Nagle błysnęła mu niepokojąca myśl. Czyżby go okradła? Służebnice Wenus często bywały złodziejkami, a on jej nie zapłacił. Zajrzał do szuflady w konsolce, gdzie trzymał drobne sumy na podobną okoliczność. Pieniądze leżały na miejscu, co ostatecznie zbiło go z tropu. Jaka ladacznica ucieka bez zapłaty? Było w tym coś dziwnego. Czy odeszła z powodu dumy? Czy może uznała ostatnią noc za coś lepszego niż sprzedajną miłość? W takim razie, dlaczego z nim nie została? I dokąd poszła? Znów poczuł przypływ opiekuńczości, jak wtedy, kiedy wyobrażał sobie, jak żałośnie doprasza się o pracę w którymś z licznych londyńskich burdeli. Nie mógł znieść tej myśli. W niektórych zamtuzach traktowano dziewczęta dobrze, ale trafiały się też straszliwe miejsca, gdzie je bito i nędznie żywiono. Becky za krótko była w Londynie, żeby o tym wiedzieć. Skoro nie chce jego opieki, to trudno. Wolał się jednak upewnić, czy nic jej nie grozi. Do licha, zatroszczy się o nią, czy będzie tego chciała, czy nie!

- Wasza Wysokość. - Ukłoniła się nisko. - Przepraszam, że niepokoję. - Nic podobnego, Isabello. - Wasza Wysokość jest zajęty - zauważyła, stojąc w miejscu. - Chciałam prosić o radę, ale mogę przyjść z tym później. - Nie ma potrzeby. Bardzo proszę, wejdź i siadaj. Odczekała, aż sekretarz księcia zamknął za sobą drzwi, po czym zdecydowanym krokiem podeszła do biurka. - W naszej sprawie nastąpił przełom. Proszę, żeby Wasza Wysokość niezwłocznie wezwał Emmetta. Sprawdź Siedem kart - ni mniej, ni więcej - było kartami atutowymi, kierami. Miał damę, króla i asa w tym kolorze. Dostał też trzy karo o wysokiej wartości - waleta, damę i asa - wraz z ósemką. Prócz tego trzymał jeszcze po jednym z innych kolorów: waleta treflowego i trójkę pik. Zamierzał się ich pozbyć, a potem, jeżeli dobrze ruszy głową, przejąć kontrolę nad grą. Puls mu przyspieszył. Alec nabrał wigoru. Wyprostował się powoli na krześle i uniósł podbródek. Jeśli wygra, nie będzie musiał zabijać tej nocy Kurkowa. Może się z nim porachować później. I dla niego, i dla Becky zaświtała teraz nadzieja. Posłał Draksowi porozumiewawcze spojrzenie, żeby uprzedzić przyjaciela, że coś się szykuje. Potem przymknął oczy, pragnąc ukryć podniecenie. Tym razem będzie to walka na śmierć i życie. Kiedy Kurkow rozdał karty, Draksowi przypadło w udziale rozpoczęcie gry. Rzecz jasna, wybrał jedną ze swoich najmocniejszych kart. Otworzył grę asem pik.