na poszukiwania Parker. Tak jak to zapowiedział.

Dłonie na jej plecach. Popchnięcie. Flic tam była, prawda? Z Izabelą. Powiedziała, że rozdzielił je tłum, że Izabela przekroczyła linię, a ona została w tyle. Że tamta potknęła się, bo miała buty na wysokich obcasach. Że chciała jechać po nowe buty, co wszystkim wydało się dziwne po wcześniejszych wypadkach w domu. Czyż nie? - To śmieszne - powiedziała na głos Zuzanna, czując się jak skończona idiotka. - Dlaczego Flic miałaby chcieć skrzywdzić - zabić! - Izabelę? Chyba że Izabela wykryła prawdę w sprawie rzekomego przestępstwa Matthew. - O Boże... - westchnęła Zuzanna. Serce tłukło jej się jak szalone, kiedy szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w przestrzeń, sięgając w głąb własnego umysłu, wyobraźni, logiki. Nie mogła się już zatrzymać, podobnie jak pociąg wtedy, na peronie... Tyle że jej myśli pędziły wstecz. Do poprzedniej soboty. I jeszcze dalej. Do ostatniego września. Do najohydniejszego, najkoszmarniejszego, najbardziej http://www.tcoshop.pl chwilą powiedziała Cara. Odrzuciłby każde jej słowo. Jednak prawda była taka, że sam miał podobne myśli. Tak, podzielał zdanie tej dziewczyny. - No to co teraz? - zapytał. - Poczęstuję cię kawą i zamknę kawiarnię. Potem odwiozę cię do hotelu. Jutro, jeśli jesteś wystarczająco bystry, znajdziesz się w samolocie do Europy. Nie skomentował tego. Nie bardzo wiedział, co mógłby odpowiedzieć. Poza tym nie czuł się jeszcze gotowy do wyjazdu z Erie. Shey przyniosła mu kawę i zaczęła szykować kawiarnię do zamknięcia. Wyłączyła ekspresy, umyła karafki, wyjęła z lady chłodniczej kanapki i przekąski. Wyłożyła je na tacę

- Ja to zrobię - ofiarowała się Flic. - Śpij dobrze. Pewnie, że przydałby mu się choć raz porządny sen, zwłaszcza po dobrym obiedzie z winem i dodatkowym poczęstunku. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie wzmocnić czekolady kropelką koniaku, lecz nagle poczuł, że nie ma już na nic sił - dopije tylko napój i pójdzie spać. Sprawdź - Milion to za mało? Czy to właśnie próbujesz mi powiedzieć? Jodie spłonęła rumieńcem. - Pieniądze nie mają tu nic do rzeczy. Cyniczne spojrzenie, jakim ją obrzucił, rozpaliło jej złość. - Mnie nie można kupić. To dotyczyło Johna i z pewnością także i ciebie. - Johna? Gotów skwapliwie wykorzystać to, co mu zdradziła, patrzył na nią przenikliwie. Ale Jodie nie zamierzała pozwolić się zastraszyć. Dlatego podniosła głowę i odpowiedziała chłodno: - Mój były narzeczony. On także proponował mi pieniądze. Chciał, żebym to ja zerwała nasze zaręczyny, wtedy nikt nie obwiniałby jego. Tak jak tobie wydawało mu się, że może kupić wszystko, co zechce, nie licząc się z moimi uczuciami. - Chociaż próbowała nie pokazywać, jak bardzo dotknęły ją te przeżycia, jej oczy wyrażały smutek. Skrzywiła się lekko, dodając: - Przypuszczam, że w pewien sposób oddał mi przysługę. Pokazał, jak mało mu na mnie zależało, i zrozumiałam, że nie byłabym z nim szczęśliwa. - A jednak wciąż ci na nim zależy. To beznamiętne stwierdzenie wywołało natychmiastową reakcję. - Nie! - odpowiedziała gwałtownie. - Już mi na nim nie zależy. - Więc dlaczego uciekłaś, jeżeli nie dlatego, że boisz się tego, co do niego czujesz? - Nie uciekłam! Jestem na wakacjach, a kiedy wrócę... - Mimowolnie opuściła ramiona.