przez pagórkowate tereny, gdzie wreszcie poczuła działanie klimatyzacji.

podniosła sie i uklekła na podłodze. ¯oładek uspokoił sie, nie czuła ju¿ mdłosci, za to jej dziasła i wargi, poranione drutami i przecinakiem przeszywał nieznosny ból, a zastałe miesnie szczek odmawiały współpracy. - Nie sadze. Pamietaj, ¿e zaledwie kilka dni temu wyszłas ze szpitala - upierał sie Nick, wstajac i patrzac na nia z troska. - I nie wróce tam. - Marla wiedziała, ¿e powinna dac sie zbadac w szpitalu, a jednak czuła, ¿e byłby to du¿y bład. - Marla, daj spokój - powiedział Nick stanowczo. - Spójrz tylko na siebie. Marla nie mogła sie teraz zobaczyc i, prawde mówiac, nie chciała. Oparta o porecz, podniosła głowe, ¿eby na niego popatrzec. Wiedziała, ¿e musi wygladac okropnie - spocona, z plamami wymiocin na pi¿amie - ale nie dbała o to. Nie przejmowała sie tym, ¿e jej tesciowa i słu¿ba widza ja w tym stanie. Wzieła głeboki oddech i zakaszlała znowu. W ustach miała wstretny smak, w nosie ohydny zapach. - Chodz tutaj. - Nick posadził ja na krzesle w holu. - Zobaczmy, co jeszcze mo¿na zrobic. - Wyciagnał resztki pocietego drutu z jej ust, do ostatniego kawałeczka, tak ¿e po http://www.tanie-fordy.com.pl/media/ - Mam nadzieje. - Marla spojrzała na me¿a, jakby szukajac u niego odpowiedzi na dreczace ja pytania i Nicka scisneło w dołku. - Tak mi przykro z powodu tego wszystkiego... problemów i Pam... O Bo¿e, czuje sie okropnie z powodu jej smierci. - Pamietasz ja? - Nie - szepneła, starajac sie powstrzymac łzy. - Nie pamietam wypadku... - Urwała, tracac panowanie nad soba. 77 - Wkrótce odzyskasz pamiec - powiedziała Eugenia. Marla spojrzała na tesciowa. - Jestes pewna? - Nie, ale...

powód, wierz mi. Nigdy nie traktowałam powa¿nie opowiesci o rodzinnych wasniach, ale przez tych dwoje chyba zmienie zdanie. - Wstała z fotela i podeszła sztywno do okna. - Có¿, nic na to nie moge poradzic. Alex bedzie musiał rozprawic sie z Montym i Cherise. Jesli chca nas ciagac po sadach, prosze bardzo. Dostana za swoje. - Wygładziła spódnice kostiumu i Sprawdź mógłby chciec pania skrzywdzic lub zabic? - Nie wiem - odparła zrezygnowana. Paterno spojrzał na Nicka. - Pan zdaje sie byc dosc blisko tego wszystkiego. Mo¿e ma pan jakis pomysł? Nick zawahał sie. - Jestem tu od niedawna. Wiem tylko, ¿e mój brat pracuje o najdziwniejszych porach i jest bardziej skryty ni¿ kiedykolwiek. - A jego firma ma kłopoty finansowe. - Owszem. - Dlaczego pan Cahill mógłby chciec zamordowac ¿one? - Nikt tego nie powiedział - wtraciła sie Marla. - To nie