Idziemy?

- Poza tym podziw a zakochanie to dwie różne rzeczy, Emmo. Podziwiam, na przykład, lorda Liverpoola, ale raczej nie jestem w nim zakochana. - Ty... - Lucien Balfour chce się ze mną ożenić, żeby bez przykrości i kłopotów dochować się dziedzica. Emma wstała dość gwałtownie i wyrwała jej list z rąk. - Chce się z tobą ożenić? Lex, nie mówiłaś mi... - Nie! Za ciężko pracowałam na swoją niezależność, żeby teraz komuś ulec i godzić się na jego warunki. Zwłaszcza Kilcairna. Sama o siebie zadbam. - Znowu spierasz się ze sobą - stwierdziła przyjaciółka, oddając jej list. - Znasz lorda Kilcairna lepiej niż ja. Wierzę ci na słowo, że jest arogancki, podstępny i samolubny. - Dziękuję. - Będziesz uczyć konwersacji przy stole i dyskusji o literaturze. Zaczynasz od jutra. W poniedziałek przeniosę cię do lepszego pokoju. Alexandra skinęła głową i ruszyła za Emmą do jadalni. Potrzebowała jakiegoś zajęcia, żeby zapomnieć o Lucienie Balfourze. - Zapomnij o niej - poradził Robert. - Zdobyłeś się na tytaniczny wysiłek, ale nic z tego nie wyszło. Koniec. Lucien puścił Fausta kłusem, nie oglądając się na wicehrabiego. Poprzedniej nocy w klubie Boodle'a wypił za dużo whisky, ale za to mógł teraz tłumaczyć fatalne samopoczucie http://www.tani-transport.net.pl/media/ - Uważa pan, że sama sobie nie poradzę? - Nie, ale powinna mieć pani kogoś, kto uczesze pani włosy. - Sama je czeszę, odkąd skończyłam siedemnaście lat - odparła, starając się ukryć drżenie w głosie. Chyba wolała jego bezpośrednie ataki. Łatwiej było się przed nimi bronić. - Idziemy? Skinął głową. - Pani pierwsza. Idąc po schodach, próbowała zapanować nad wewnętrznym dygotem. Powtarzała w duchu, że nie boi się szeptów i spojrzeń, że już nieraz musiała stawiać im czoło. Niestety nic nie pomagało. - Nikt nie sprawi pani dzisiaj przykrości. Nie pozwolę na to - zapowiedział hrabia, gdy dotarli do holu. Alexandra zatrzymała się. Była niemal wdzięczna Lucienowi Balfourowi za te słowa,

- Nie jest to najlepsza metoda nauki właściwego zachowania. - Nie ma tu mojej kuzynki. - Ale pan jest. Odsunęła się od niego i wstała. Powoli, niechętnie, zdjął ręce z jej bioder. Wiedziała, że bez trudu mógłby przytrzymać ją siłą, a mimo to ją puścił. Później, kiedy odzyska zdolność rozumowania, zastanowi się, co może oznaczać takie zachowanie. Sprawdź Alexandra skinęła głową, nie przerywając pakowania. - Earla Kilcairn Abbey. - Tak. - Ale... - Ale co, Vixen? Przyjaciółka jeszcze raz zerknęła na powóz i puściła firankę. - Stwierdzam, że postępujesz ryzykownie jak na osobę zdecydowaną unikać skandali - odparła ze śmiechem. - Zdaję sobie z tego sprawę. I cieszę się, że cię rozbawiłam. Nigdy nie zdołałaby wyjaśnić, dlaczego przyjęła tę posadę. Ani dlaczego tak się spieszy z pakowaniem i powrotem do Balfour House. Była rozgorączkowana. Czuła, że musi szybko podjąć pracę, zanim któreś z nich się rozmyśli. Lord Kilcairn albo ona. W innych okolicznościach pewnie sama uznałaby sytuację za zabawną. Znała