Nick prawie deptał jej po pietach, wbiegła wiec po kilku

biurku. Teraz, to twoja szansa. Musisz tylko szybko przebiec przez pokój i wrócic do siebie. Na palcach przeszła przez garderobe i dopadła drzwi. Niestety, drzwi były zamkniete na klucz i zasuwe. Nie bedzie w stanie wyjsc tedy i zasunac za soba zasuwy. Cholera. Rozejrzała sie wokół i wytarła spocone dłonie o szlafrok. Co mo¿e zrobic? Czy mo¿e zaryzykowac, ¿e Alex nie pamieta o zasuwie? Nie. Wróciła do garderoby, szukajac tam jakiejs wneki czy niszy, w której mogłaby sie skryc i zaczekac, a¿ on pójdzie spac. Wtedy wyjdzie z jego pokoju przez gabinet. Przez szpare w drzwiach słyszała głos Aleksa. - Tak... wiem... Nie, nie dzwoniłem... Powiedziałem, ¿e nie dzwoniłem... Cholera! Jestes pewna? Tak, wiem o tym... 396 Dobrze, kiedy? Pół godziny temu? Nie było mnie jeszcze w domu... Jezu Chryste, ktos sie domyslił! Marla zmartwiała. Domysliła sie, ¿e Alex musi rozmawiac z Kylie Paris, która powiedziała mu o telefonie. Marla czuła http://www.studium-medyczne.biz.pl Shep znalazł swoją koszulę - leżała pognieciona na biurku. Co on sobie myślał? Jego wóz stał przed domem, a on oddawał się pieprzeniu, podczas gdy Peggy Sue nawet nie mogła się wyspać i pewno była na nogach już od świtu, walcząc z porannymi mdłościami i z dzieciakami. Okazał się głupcem. Co do tego nie miał wątpliwości. Marzyło mu się, że zostanie następnym szeryfem, szykował się na bohatera śledztwa w sprawie Estevana i był gotów to wszystko zaprzepaścić dla jednego szybkiego numerka. Dopiął koszulę, gdy jęki ustały i do pokoju weszła Vianca, ubrana tylko w czerwony szlafrok. Stanęła, widząc, co robi Shep. - Wychodzisz? - Muszę. - Ale jest jeszcze wcześnie. - Nie, Vianca, jest późno. Wydęła wargi, już nie tak błyszczące, a ciemne od tuszu oczy milcząco oskarżały go, że ją wykorzystał.

¿e to nie jest jej pokój, ¿e to niemo¿liwe, by ona była włascicielka tych draperii i dobranych pod kolor poduszek, tego ło¿a dosc du¿ego dla dwojga, a zajmowanego przez jedna tylko osobe, tej biblioteki pełnej oprawnych w skóre ksia¿ek, których, jak sie domyslała, nikt od lat nie otwierał. 219 Sprawdź wykonuje swoja prace? - Alex czesto pracuje do pózna. - Jak wiekszosc z nas. - Paterno rzucił raport na biurko i poło¿ył dłonie na pokrywajacej je stercie papierów. - Pani Cahill, czy przychodzi pani do głowy jakis powód, dla którego ktos mógłby chciec pania zabic? - Sadzi pan, ¿e ktos usiłuje mnie zamordowac? - spytała Marla z mocno bijacym sercem. Drugi raz w ciagu zaledwie kilku godzin ktos całkiem powa¿nie sugeruje, ¿e jej ¿ycie jest zagro¿one, choc ona sama odrzuciła taka mo¿liwosc, uwa¿ajac ja za element swojej paranoi. - Jesli pani zeznania sa zgodne z prawda, ktos celowo wyszedł na droge przed pani samochodem. Teraz jest pani