- Może zadawałem niewłaściwe pytania. Może powinienem był

Obie były podobnej budowy ciała i zbliżonego wzrostu, około stu siedemdziesięciu centymetrów. Na pierwszy rzut oka można było rozpoznać w nich siostry mimo ostrzejszych, surowszych rysów twarzy Milli. A jednak różniły się w innych sprawach. Milla poruszała się z miękką, leniwą gracją, co współgrało z jej upodobaniem do bardzo kobiecych strojów uszytych z dobrego materiału. Julia z kolei szła ostro przez życie, preferując szyte na miarę żakiety w pracy, a luźne spodnie i koszulki w domu. an43 253 Do Julii zdecydowanie bardziej pasowałby obecny tryb życia Milli. Ona nigdy nie straciłaby kontroli nad emocjami i nie naraziłaby się na niebezpieczeństwo. - Co się stało? - spytała pani Edge cokolwiek nerwowo. - Nic. Mówiłaś, że będzie Milla, więc wpadłam - Julia patrzyła hardo na siostrę, jakby rzucając jej wyzwanie do kłótni. - Świetnie wyglądasz - powiedziała Milla uprzejmie i zresztą zgodnie z prawdą. Nie chciała kłamać, mówiąc, że miło jej widzieć siostrę. http://www.stomatologpoznan.net.pl/media/ sama tak właśnie by zrobiła: lepiej uciec, niż ryzykować utratę syna. - Chodzi tylko o kilka podpisów - kontynuowała. - Nie o samą adopcję. - A więc... co mają z tym wspólnego Poszukiwacze? an43 397 - To też skomplikowana sprawa. Wyjaśnię państwu wszystko jutro. Która godzina będzie najodpowiedniejsza? - Chwileczkę - głos Rhondy brzmiał słabo. Po chwili rozległ się stuk odkładanej na blat słuchawki. Milla zamknęła oczy i wyobraziła sobie Rhondę szepczącą coś do Lee w jakimś pomieszczeniu, gdzie Justin-Zack nie mógł ich słyszeć. Mężowi udzieli się panika żony,

wskazała ręką dorodne pomarańcze, które przyciągnęły jej wzrok. Nic nie zauważyła, nic jej nie zaalarmowało. Nagle po prostu znalazła się pomiędzy dwoma mężczyznami, poczuła ostry odór ich potu. Instynktownie próbowała się cofnąć, ale stali za blisko. Tuż an43 Sprawdź pojęcia, jak bardzo się martwiliśmy... - Eee - pan Edge zajrzał z wahaniem do kuchni. - Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale dzwoni torebka Milli. an43 257 Wyciągnął do córki rękę, w której trzymał jej torebkę; Milla z przyzwyczajenia zostawiła ją na pianinie, wchodząc do domu. Wewnątrz szamotał się dzwoniący i wibrujący telefon komórkowy, brzmiąc i zachowując się niczym zaniepokojony grzechotnik. Milla podbiegła do ojca i szybko wygrzebała komórkę z torebki. W biurze mieli numer domowy jej rodziców; Milla na urlopach z zasady wyłączała swoją komórkę, ale tym razem włączyła ją jeszcze