częściowo to efekt wypadku. Bóg jeden się, że sporo przeszedłeś, ale chodzi o coś więcej.

Na tym zdjęciu widać go z profilu. Ma ostre, szorstkie rysy, zaciska zęby, usta wykrzywia w gniewie. Wieczny twardziel. Akurat. – Bydlak – mówię cicho. Patrzę na kolejne zdjęcie – jest w wesołym miasteczku, Kristi siedzi na karuzeli. Na zdjęciu ma siedem lat, a Bentz uśmiecha się szeroko – to rarytas, na niewielu zdjęciach dobrze się bawi. To zdjęcie, niezbyt wyraźne, ma mniej więcej dwadzieścia lat. Muskam palcami gładki papier. Jak setki razy przedtem. Dwadzieścia lat! Dwadzieścia cholernych lat. Z dziewczynki wyrosła kobieta. To prawda, myślę ze smutkiem, czas leci. Ale już nie. Teraz czas stanie w miejscu. Na stronach chronionych przezroczystą, folią widnieje jego życie. Stare zdjęcia z pierwszego ślubu wypłowiały, zblakły, a stroje młodej pary świadczą o tym, że minęła cała epoka. Muzyka szumi mi w uszach. Przekładam kolejne strony, moje palce przyspieszają bieg czasu, coraz szybciej, szybciej, aż dochodzimy do teraźniejszości. Oto najnowsze zdjęcia jego żony, O1ivii, wyraźne, ostre. http://www.stomatologkrakow.biz.pl stopnia przeraziły ją ostatnie wydarzenia, że na rano zarezerwowała sobie bilet do Portland w Oregonie – chciała odwiedzić siostrę. Weszli na posterunek. Bentz przyglądał się Rivie Martinez, pochylonej nad biurkiem. – Bledsoe i Trinidad jadą do Venice Beach – powiedziała do Hayesa, upinając rude włosy na czubku głowy szylkretowym grzebieniem. – Mundurowi już zabezpieczyli miejsce zbrodni. – O ile to jest miejsce zbrodni. Bentz zacisnął usta w wąską Unię. Od jego przyjazdu do Los Angeles zginęły trzy kobiety, nie licząc sióstr Springer. A teraz... O1ivia? Strach palił go żywym ogniem. Ale nie ulegnie mu, nie może. – Nadal nie ma mojej żony? – wtrącił się. Martinez wzruszyła ramionami. Tym razem w ciemnych oczach pojawił się cień niepokoju.

Fakt, ma niewiele, ale zawsze więcej niż dwie godziny temu. Być może nic z tego nie będzie, ale przynajmniej jest jakiś początek. – Chcesz powiedzieć, że nowe podwójne morderstwo to powtórka z bliźniaczek Caldwell? – zapytała Corrine. Hayes wieszał marynarkę na haczyku przy drzwiach w mieszkaniu Corrine. Zajmowała dwa malutkie pokoiki z zabójczym widokiem na góry, czyste i skromne jak właścicielka. Sprawdź Goście się zmienili, a przynajmniej postarzeli, podobnie jak podłoga. Długi bar rozsiadł się pod jedną ścianą; resztę miejsca zajmowały stoliki. Bentz zajął wolne miejsce, zamówił piwo bezalkoholowe u kelnerki, na której strój kowbojski dosłownie pękał w szwach, i czekał. Nie wróciła jeszcze, a już zobaczył Jonasa Hayesa w obrotowych drzwiach. On także się postarzał. Ciemnoskóry i wysoki – miał ponad dwa metry wzrostu – nadal onieśmielał, ale w pasie przybyło mu nieco tłuszczyku i nie był już tak szczupły jak w czasach, gdy jako młodziutki policjant zaczynał pracę. W krótko ostrzyżonych włosach pojawiły się srebrne nitki, a gdy zdjął okulary przeciwsłoneczne, okazało się, że w kącikach oczu widnieją kurze łapki. Jednak nadal ubierał się, jakby szedł na wybieg dla modeli. Drogi garnitur, wypolerowane buty, zawiązany po mistrzowsku jedwabny krawat. Bentz pomachał do niego, wstał, wyciągnął rękę.