Skinęła na Sandersa, który wyglądał na ogromnie zaciekawionego tym, co miało nastąpić,

uwielbiam „Playboya", i to nie dla jego artykułów. Czy to wszystko może się kojarzyć z dwudziestotrzyletnią dziewczyną? - Skąd wiesz, ile lat miała Amanda? - Lekarze mi powiedzieli! 52 - Pytałeś o nią? - Bethie... Kochanie, oczywiście, że pytałem. Ktoś musiał umrzeć, żebym ja mógł żyć. Wciąż o tym myślę. Co drugą noc nie mogę spać, bo myślę właśnie o tym. Ale nie jestem twoją córką! Przysięgam, że nie jestem nawet jej duchem. Ale na pewno jestem facetem, który odczuwa wdzięczność. Bethie milczała. Musiała się nad tym zastanowić. Wreszcie skinęła. - Możliwe, że ktoś powiedział do mnie Bethie. No wiesz, w szpitalu. Uścisk jego dłoni nieco zelżał. - Tak, prawdopodobnie właśnie tak było. Ale ona musiała wiedzieć. - Powiedzieli ci o wypadku? - Wiem, że była pijana, jeśli o to ci chodzi. - Zaczęła sobie radzić - powiedziała cicho. - Pół roku przed wypadkiem dołączyła do grupy AA. Wiązałam z nią tyle nadziei... Nie odezwał się, ale wyraz jego twarzy nieco złagodniał. Odgarnął jej http://www.stomatologia-krakow.edu.pl – Śmigłowiec? – rzuciła Rainie z nadzieją w głosie. – Wezwaliśmy siedem minut temu. Pewnie trzeba by jeszcze czekać z pięć minut. – Cholera – Cunningham był bliski histerii. – Powstrzymajcie krwawienie. Zróbcie coś dla niego. On umiera, nie widzicie? – Błyskawicznie zdarł z siebie beżową koszulę, którą z taką dumą kupił przed dwoma miesiącami. – Macie, może się przyda. – Nie wystarczy – jęknął Walt. – Ranę trzeba mocno zabandażować. – Schowek woźnego – zawołała Rainie. – Tutaj. Może coś znajdziemy. – Chusteczki higieniczne – podchwycił Walt. – Mogą zdziałać cuda! Chuck był najbliżej. Złapał za metalową gałkę i pociągnął mocno. Drzwi ani ruszyły. Uderzył w nieotwartą dłonią. Bez rezultatu. Wtedy sięgnął po broń. – Jezus Maria! – Rainie dopadła Chucka i zanim zdążył strzelić, wytrąciła mu pistolet z ręki. Czuła jak narasta w niej wściekłość. – Cholera jasna. Nigdy mi tego nie rób! Nie na miejscu przestępstwa, gdzie możesz zniszczyć dowody i nie w budynku, gdzie wszyscy

- Może... Może jednak zjem jedną czekoladkę - powiedziała cicho. Podał jej pudełko. Wzięła jedną, nie patrząc na niego. W tym momencie zrozumiała, że wpadł w jej sidła. 211 - Pan też musi jedną zjeść - rzuciła energicznie. - Nie będę się czuła taka winna, jeśli podzielę się nimi z panem. - Podała mu czekoladkę, sobie Sprawdź Rainie miała zamknięte oczy. Pogładził kciukiem jej powieki. - To łaskocze - mruknęła. Uśmiechnął się. - Otwórz oczy, Rainie. Spójrz na mnie. Zaufaj mi. Nie skrzywdzę cię. Posłuchała go. Nigdy nie widział podobnych oczu - szarych, zamglonych jak niebo o północy. Pochylił się niżej i nie odrywając od niej wzroku, pocałował ją w policzek. - Mówiłem ci już, jak bardzo podoba mi się twój profil? - zapytał cicho. - Ta uparta szczęka i te zdecydowane kości policzkowe... - Wyglądam jak z obrazu Picassa - powiedziała. - Rainie, jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam. - Wreszcie ich usta się odnalazły. Tym razem westchnęła jednoznacznie. Objęła go rękami, a jej biodra zbliżyły się do jego bioder.