naprawdę podkręciło go to ostatnie - perspektywa, że żadna babka mu się nie oprze. Do tej pory miał z tym problemy, to już Calowi lepiej szło, gdyż był wyższy, odważniejszy i bardziej wygadany. Niles generalnie trzymał się go i zawsze pozostawał trochę w cieniu. Skończyło się tak, że gnił w pudle. Prawnik, którego mu przydzielono, zaproponował mu układ. Jego kumpel Cal coś wie o zamordowaniu w szpitalu dwóch policjantów, więc Niles może wie również, a jeśli zechce udzielić informacji mogących naprowadzić na trop mordercy, dostanie znacznie niższy wyrok za napad z bronią. RS 269 Niles zaczął zastanawiać się nad propozycją adwokata. Owszem, mógłby udzielić informacji, to było bardzo proste... Nagle poczuł lodowate zimno. Spojrzał za kratę i ujrzał potężnego mężczyznę w eleganckim ciemnym garniturze. - Niles... - Tak? - Przyszedłem ci pomóc. Zaproś mnie do środka. Dziwny facet, pomyślał Niles. I czego właściwie tu chce? http://www.stomatologia-krakow.biz.pl i Nancy na pastwę... - Niebezpieczeństwa - wyszeptał. Czuł z całą pewnością, że niczego sobie nie wymyślił, że wyobraźnia nie ma z tym nic wspólnego. Groziło im realne niebezpieczeństwo, ciemność gęstniała, coraz bardziej dotykalna, emanowała z niej czyjaś zła wola. Instynkt podpowiadał to Jeremy'emu bardzo wyraźnie, lecz rozum jeszcze próbował się bronić, twierdząc, że to tylko złudzenie optyczne, wpływ słabego światła świec. - Gdzie są ci wszyscy psychologowie, kiedy człowiek naprawdę ich potrzebuje? - spytał Jeremy, próbując zakpić z samego siebie. RS 39 Naraz ogarnęło go pragnienie, by się odwrócić, gdyż dałby głowę, że
Dygocąc, upuściła świecznik na podłogę. Larry odskoczył, żeby nie upadł mu na stopę. 154 - Naprawdę myśleliśmy, że ktoś się włamał - wyjaśniła Cindy. - Kelsey, nie zapaliłaś żadnego światła. Wołałam cię szeptem, ale nie usłyszałaś. Sprawdź osiedlić. Kelsey należała do tych, którzy postąpili przeciwnie, chciała zobaczyć więcej świata i zrobiła to. Może dlatego teraz, gdy przyjechała w rodzinne strony, czuła się tutaj tak dobrze. Jako dziecko mieszkała w białym drewnianym domu na południe od US1, od strony oceanu. Jej rodzice dawno go sprzedali i nigdy tu nie powrócili. Teraz dom już nie istniał. Ustąpił miejsca kortom tenisowym jednego z nowych hoteli. Dziś, gdy przejeżdżała tamtędy samochodem, zrobiło jej się żal, że nie odkupiła od rodziców starej, rodzinnej siedziby, gdy jej to zaproponowali przed przeprowadzką do Orlando.