Matthew z rosnącym przerażeniem patrzył na rząd liczb.

Trwało to jakiś czas, a one po prostu grały ze mną w kotka i myszkę. - Wtedy miały jeszcze matkę. - No tak - poddał się Matthew. 155 Prawie zrezygnował już z przekonywania Karla i Ethana do prawdy o swych pasierbicach. Wciąż pragnął, aby to oni mieli rację, ale nie widział żadnego sensu w przypuszczeniu, że po śmierci Karo miałyby go mniej nienawidzić, raczej wprost przeciwnie. Była to jedna z przyczyn, dla których coraz bardziej obawiał się rozprawy. Mogły przecież tak ułożyć sobie zeznania, aby koroner uwierzył, że życie Karo zrobiło się nie do zniesienia. Co zresztą nie było bardzo dalekie od prawdy, niech mu Bóg pomoże... Fakt, że dotąd niczego takiego nie zeznały, stanowił jedyny jasny punkt, kiedy rozpoczęło się postępowanie dowodowe w sądzie. Wejście do siedziby sądu tylko kilka kroków dzieliło od kostnicy, ale Matthew nie patrzył w tamtą stronę, zdecydowany trzymać się jakoś ze względu na dziewczynki i Sylwię, która choć blada, wyglądała na opanowaną. http://www.spwitow.pl - Czy pokłóciliście się o to, czy ma pan jechać? - Nie, ale ciągle wracaliśmy do tego. - Przypomniał sobie moment, w którym wysunął podejrzenie, że Flic udaje chorobę. Zerknął na pasierbicę; była blada i tak wyraźnie cierpiała, że i to wspomnienie wypchnął z pamięci. - Czy chce pan jeszcze coś powiedzieć, panie Gardner? - Nie, raczej nie. Koroner mu podziękował, wyraził współczucie i pozwolił odejść. Zuzanna zeznawała spokojnie i wyraźnie. Specjalny nacisk położyła na to, że jej świadectwo może wypaść nieco subiektywnie, gdyż zmarła była nie tylko jej pacjentką, ale bliską przyjaciółką. - Wyjaśnijmy sobie coś, panno Durkin. Czy pani Gardner dlatego czuła się nieszczęśliwa, że stosunki jej męża z córkami nie układały się po

księcia. - Pani nie jest Marią Anną... Parker? - Książę przesunął wzrokiem po tłumie w poczekalni. - W takim razie, czy mógłbym się dowiedzieć, gdzie jest moja narzeczona? - Z tym też jest pewien problem - odparła Shey. - Niestety, wychodzi na to, że Parker nie jest pana narzeczoną. Sprawdź - Nic z tego. Jeśli wybierasz się do kawiarni, to ja jadę z tobą. - Czemu wreszcie nie spojrzysz prawdzie prosto w oczy i nie pogodzisz się z faktem, że nic tu po tobie? Wracaj do domu. - Obiecałem, że przywiozę ze sobą narzeczoną. I mam zamiar dotrzymać słowa. - Rozsądny człowiek wie, kiedy sprawa jest przegrana. - A dobry dowódca powie ci tylko, że walka jeszcze się nie zaczęła. - Och, przestań ględzić i wsiadaj. Pojazd czeka - prychnęła szyderczo. Tanner był zbyt spięty, by zorientować się, że to kpina.