– Możemy sprawić, żeby otrząsnęła się z szoku wcześniej, a nie później.

wykrojonymi dwiema dziurkami na oczy. Mitrofaniusz niepewnie wsunął palec najpierw w jedną dziurkę, potem w drugą. – No jak, panie doktorze, znalazł pan list? Proszę mi dać. Nałożył pince-nez, burknął, otwierając zaklejoną kopertę: – Od rana nic innego nie robimy, tylko listy pewnej osoby czytamy... A to ci naskrobała jak kura pazurem. Widać bardzo się spieszyła... Jeszcze jeden list Rozumiem, Ojcze, że zajrzałam do Ciebie nie w porę. Wiadomość mam ważną, ale Ojca działanie po stokroć jest ważniejsze. Oby Bóg dopomógł Ojcu przywrócić panu Matwiejowi utracony rozum. Gdyby się udało, znaczyłoby to, że prawdziwy z Ojca czarodziej i cudotwórca. Proszę mi wybaczyć, że nie doczekałam się i znów postępuję samowolnie, ale przecież nie wiem, jak długo potrwa prowadzona przez Ojca kuracja. Mówił Ojciec, że może nawet cały tydzień, a tyle czekać naprawdę nie sposób. Myślę, że w ogóle czekać nie wolno, bo jeden Pan Bóg wie, co temu człowiekowi w głowie siedzi. Chociaż piszę w pośpiechu, postaram się mimo wszystko trzymać kolejności wydarzeń. Czekając na Ojca, niespokojna o zakończenie tej trudnej (a może i nierozwiązywalnej?) sprawy, nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Zaczęłam kręcić się po pawilonie – najpierw po samej tylko pracowni, potem i po innych pokojach, co oczywiście było z mojej strony nieładne, ale wciąż dręczyły mnie słowa doktora Korowina, że nie widział Lampego już od http://www.spisaptek.pl/media/ – Chryste, chcesz mnie dobić? Rainie wyprostowała się. Spojrzała na niego ze szczerym zainteresowaniem. – Pytam poważnie. Jaka jest twoja eksżona? Agent westchnął z rezygnacją i otworzył butelkę. Potem wyciągnął się na brzuchu w poprzek dużego łóżka. Rainie oparła stopy o biodro Quincy’ego. Podziwiała linię jego szyi wyłaniającej się z rozpiętego kołnierzyka białej koszuli. – Bethie jest dobrą matką – powiedział w końcu. – Zawsze wspaniale opiekowała się naszymi córkami... córką. Córkami. – Jak się poznaliście? – W college’u. Kiedy robiłem doktorat z psychologii. – Jest psychologiem? – Nie. Bethie pochodzi z zamożnej rodziny. W tych sferach college jest sposobem na znalezienie odpowiedniego męża. Szkoda... ma niezwykły umysł.

chwilę nie odrywał od niej poszukujących warg. Czuła jego dłonie na swoich plecach. Przytrzymywał ją lekko, pozostawiając możliwość wycofania się. Była mu za to wdzięczna, ale i trochę rozczarowana. Nagle przerwał pocałunek. – Zaintrygowałaś mnie, Rainie – szepnął jej do ucha. – Nie spodziewałem się kogoś takiego. Jesteś bystra. Skomplikowana. I wiem już, że nie pójdziesz dziś ze mną. Sprawdź mieście się przejechałem, a na ósmy zebrałem się w drogę, tutaj, do was. Profesor Schmidt, który z Pitra przyjechał, żeby mnie pochować, mówi, że w życiu nie widział takiego szybkiego wyzdrowienia po naderwaniu mięśnia sercowego. Wyjechał do stolicy bardzo z siebie dumny. Teraz za wizyty i konsultacje jeszcze więcej zaczną mu płacić. A wyleczyłaś mnie ty, nie on. Polina Andriejewna chlipnęła i ucałowała chudą białą rękę przewielebnego. On zaś pocałował ją w przedziałek na głowie. – Patrzcie ją, jak to się naperfumowała – zawarczał biskup, już nie udając, że jest zły. – No dobrze, o sprawie mów. Pani Lisicyna wyciągnęła list zza pazuchy. – Lepiej przeczytaj, ojcze. Tu jest wszystko najważniejsze. Co wieczór dopisywałam. Wyjdzie krócej i jaśniej, niż gdybym opowiadała. A może mam ustnie? Mitrofaniusz włożył binokle.