biednego, skazanego maleństwa: „Panie Boże, daj zwierzątku jeszcze pożyć! Po co Ci taka

wymyśliłem. Czarny Mnich. Przestraszą się. Przeklęte miejsce. I wtedy spokojnie zbadać. Bez przeszkód. – Ale jak pan wykrył emanację? Pamiętam – czytałem, że tego rodzaju promieniowania nie daje się wykryć organami zmysłów. Lampe uśmiechnął się dumnie. – Nie od razu. Najpierw próbę kuli. Z miejsca zrozumiałem – meteoryt. Nadtopiona powierzchnia. Tęczowa. Pięknie. Zwłaszcza kiedy latarką. Tajemnica pustelni. Święta. Starcy sekret. Osiemset lat. Na pewno dlatego milczenie. Żeby nie wygadali. Próbę i tak, i owak. Nic. Twardość wyjątkowa. Przypłynąłem znowu. Pilnik hartowanej stali. I tak nic. Wtedy diamentowy pilnik. Z Antwerpii. Pocztą. Pomogło. W kwadrans... – o, trzy gramy. – Wskazał kupkę proszku w kolbie. – Do analizy starczy. – Sprowadził pan pocztą z Antwerpii diamentowy pilnik? – Mitrofaniusz otarł chustką pot, czując, że jego głowa, choć otoczona niebieską aurą, odmawia przyjmowania tak zdumiewających wiadomości. – Ale to przecież musi być bardzo drogie? – Możliwe. Wszystko jedno. Korowin dużo pieniędzy. – I Donat Sawwicz nawet nie zapytał, po co panu taka dziwna rzecz? – Zapytał. Ja zadowolony. Objaśniać – on rękami. „O emanacjach nie chcę, będzie pilnik”. Niech. Najważniejsze – dostałem. Władyka ciekawie popatrzył na stół. – A gdzie on? Jak wygląda? http://www.sienatori.pl/media/ w duchu. Historia, niezależnie od jej wiarygodności, była oryginalna. W dodatku z całego monologu wynikało, że gość doktorowi się podoba, a to – co tu gadać – było i pochlebne, i korzystne dla sprawy. – Tak pan kocha swoją pracę? – życzliwie spytała moskiewska dama. – Bardzo. Moi pacjenci to ludzie niezwykli, każdy z nich to jakieś unicum. A unikatowość to rodzaj talentu. – A na czym polega ich talent? Błagam, niech mi pan odpowie! Okrągłe oczy rudowłosego gościa rozszerzyły się jeszcze bardziej w radosnym oczekiwaniu. Przyszła pora zastosować regułę numer dwa: podprowadzić mężczyznę do tematu, który go najbardziej zajmuje, a potem w odpowiedni sposób słuchać. Tylko tyle, a przecież ileż to męskich serc zawojowano za pomocą tej nieskomplikowanej metody! Ileż to głuptasek i bezposażnych panien znajduje sobie takich narzeczonych, że wokół wszyscy nadziwić się nie mogą – jakże to im się trafiło takie niezasłużone szczęście? A trafiło im się

incydentem na drugim końcu miasta. Nie słyszałaś? Podobno ktoś przysłał Danielowi Avalonowi kopię pewnego filmu. Piękna Melissa i jej kochanek inflagrante delicto. Podejrzewam, że to było za wiele dla pana Avalona. Odwiedził więc szacownego dyrektora Vander Zandena. I wziął ze sobą ulubioną broń. – Richard zasłonił delikatnie usta. – Ojej. Zostaliśmy tylko ty i ja, Lorraine. Pogadajmy. – Po co? Nieźle się ubawiłeś. Co ja mam z tym wszystkim wspólnego? Sprawdź Potwór wróci. Nie uratowała Danny’ego. Ona i potwór wiedzieli o tym. Wkrótce przyjdzie po nią. Teraz będzie jej kolej. Becky płakała za matką. Ale przede wszystkim płakała z powodu Danny’ego, bo kiedy najbardziej jej potrzebował, nie pomogła mu. 15 Czwartek, 17 maja, 7.50 Sandy stała przy kuchennym zlewie. Któryś już raz myła ten sam talerz ze wzorem w kwiatki. Na dworze świeciło słońce. Uchyliła lekko okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza i teraz dobiegały ją odgłosy porannej krzątaniny sąsiadów. Gdzieś niedaleko terkotała kosiarka do trawy. To pewnie pan McCabe, emerytowany dyrektor szkoły, który traktował swój ogród niemal z religijną czcią. W czerwcu zjeżdżali się ludzie z całej okolicy, żeby podziwiać jego róże. Trzy lub cztery domy dalej zaszczekał pies. Potem jakaś matka przywoływała swoje