Nikt nie zaczaił sie tu w złych zamiarach. Nikt nie czyha na twoje ¿ycie. A na dole jest Nick. Ta mysl była pokrzepiajaca, choc Marla nigdy by sie do tego nie przyznała. Nie nale¿ała w koncu do słabych, bezbronnych kobietek, potrzebujacych me¿czyzny, by czuc sie bezpiecznie. Była tego pewna jak niczego innego. Chocia¿ tyle o sobie wiem, pomyslała. Nie mo¿e uzale¿nic sie od Nicka. Ani od Aleksa. Nie, musi polegac na sobie. ¯oładek wcia¿ ja bolał, czuła, ¿e znowu zaczyna sie pocic. Nie pierwszy raz czuła czyjas złowroga obecnosc przy swoim łó¿ku. W szpitalu odniosła to samo wra¿enie. - Dosc tego - rozkazała sobie, zaciskajac palce na poreczy. - Nikogo tam nie było. To wszystko nerwy i niezbyt udana zupa, która zjadłam na kolacje. Tak czy inaczej, postanowiła sprawdzic, czy wszystko jest w porzadku z dziecmi. A jesli rzeczywiscie ktos stał przy jej łó¿ku? A teraz ukrywa sie w pokoju Cissy albo Jamesa? A jesli, przyparty do muru, porwie jedno z dzieci? Zatrzyma któres z nich jako zakładnika? Taka bogata rodzina łatwo mo¿e http://www.sepupulebubu.pl warsztatu. Ale mo¿e bedziesz wolała troche z tym zaczekac... ten wypadek... Marla zadr¿ała. Gdyby mogła jeszcze raz prze¿yc tamta noc... - A jesli zechce koni, ¿ebracy powioza... - Słucham? - spytał Alex. - Och, nic. Moja matka tak mawiała... Tak! Matka, której zamglony, niewyrazny obraz zachowała jednak w pamieci. - Pamietasz ja? - Tak... nie, niezupełnie, ale na pewno ju¿ niedługo przypomne sobie wiecej. Alex siegnał do kieszeni po papierosa.
Alex odwrócił wzrok. Tylko Nick nawet nie drgnał. Patrzył spokojnie, jak Marla dr¿acymi palcami otwiera puderniczke. Spojrzała w malutkie lusterko. 73 O Bo¿e, pomyslała, wciagajac powietrze przez Sprawdź zaskoczenia również nie zadziałała: Findley za każdym razem był niechętny spotkaniu. Tymczasem Shelby nie próżnowała. Skontaktowała się ze swoim biurem w Seattle i dopilnowała, żeby jej nieobecność nie odbiła się na klientach. Agent, który ją zastępował, spisywał się świetnie i jej nie ponaglał „nie śpiesz się, bo wszystko jest pod kontrolą”. Shelby mu ufała. Zadzwoniła również do Lydii i dowiedziała się, że w końcu skontaktował się z nią Ben Levinson, ale kiedy wykręciła do niego numer podany przez gosposię, zgłosiła się elektroniczna sekretarka. Sfrustrowana nagrała się, podając numer w swoim hotelu, a potem poszła do biblioteki, gdzie przejrzała stare wycinki prasowe na mikrofilmach. Starała się przeczytać wszystko o rozprawie Rossa McCalluma. Nie mogła się uwolnić od myśli, że to jego wyjście z więzienia skłoniło kogoś do napisania anonimowego listu i wysłania jej zdjęcia Elizabeth. Ale kogo? I w jakim celu? I gdzie, na miłość boską, jest Elizabeth? Shelby znowu poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku - doświadczała go zawsze, ilekroć myślała o swojej córce i o tym, że nie potrafi jej odszukać. Była tak zdesperowana, że zadzwoniła nawet do Smitha. Miała nadzieję, że Nevada pozostaje w kontakcie z Levinsonem albo czegoś się dowiedział, ale on również był nieuchwytny. Nie zostawiła mu wiadomości, ponieważ