– Jakie ma pan białe włosy! – westchnęła – Zupełnie jak śnieg.

przyczyn gotowa była bronić Blackthorne'a. - To nie będzie potrzebne - oznajmiła i zamknęła drzwi. Westchnęła ciężko. Odwróciła się. Serce podskoczyło jej do gardła, gdy zgasło światło, a na szczycie lśniących, rzeźbionych schodów zamajaczyła sylwetka. -Pan Blackthorne? -Oczywiście. -Dzień dobry, jestem... - Laura Cambridge, wiem - przrwał jej w pół słowa. - Trzydzieści lat, samotna. Absolwentka Uniwersytetu Południo wej Karoliny, wychowana w Charleston, była Miss Południowej Karoliny, Miss Hrabstwa Jasper, Miss Festiwalu Krewetek. - Mogłaby przysiąc, że w jego głosie usłyszała ironię. - Zapo mniałem o czymś? Cóż, z miejsca wszedł w rolę pracodawcy, pomyślała. Stał na podeście, skryty w cieniu. -Zapomniał pan o posadach: attache w Departamencie Stanu, a potem nauczycielki przy ambasadzie oraz że jestem lingwistką, biegle władającą włoskim, francuskim i perskim. -A czy umie pani gotować? - zapytał po francusku. http://www.scenawgrodzkiej.com.pl - Lubię tak o nim myśleć. - Richard złapał ją za ramię. Czekała na coś wbrew sobie. - Nie rób tego, Richardzie. Ty i ja nie możemy... Roześmiał się. - Mam wrażenie, że ten etap mamy już za sobą. Mieszkasz w moim domu, opiekujesz się moją córką... doprowadzasz mnie do szaleństwa. Przysunął się. Wdychała jego zapach. Jego ciało osłaniało ją od wiatru i rozgrzewało. Nie mogła się okłamywać. Chciała, żeby ją znowu pocałował. Czuła niemal desperacką potrzebę sprawdzenia, czy ta chwila na schodach była prawdziwa, czy jego dotknięcie nadal ma nad nią taką władzę, czy ekscytuje ją tajemnica jego twarzy, pustelnicze życie w ciemności, odwrócenie

– Oni wiedzą, kto zabił Jacobsona, a Powers jest wciąż na wolności. Kate poczuła nagle, że opuszczają ją wszystkie siły. – Boże, co my zrobimy? Przecież nie mamy żadnego wyjścia. Luke zacisnął szczęki. – Owszem, mamy. Jeśli Morris nie zajmie się tą sprawą, skontaktuję się z dziennikarzami. To będzie małe trzęsienie ziemi. Paru facetów w Sprawdź dzieciaki były zachwycone. – Spojrzał na Lily. – Pora, abym choć w części odwdzięczył ci się za wszystko, co dla nas robisz. Nie mogę cię wyłącznie wykorzystywać. Popatrzyła na niego oszołomiona. – Masz na myśli... chcesz, żebym pojechała z wami? – Naturalnie! – zawołał. – Dzieci byłyby niepocieszone, gdybyśmy cię zostawili. Ale, oczywiście, decyzja należy do ciebie. Może wolałabyś pobyć w tym czasie u siebie w domu? U siebie w domu? Za nic w świecie! – pomyślała, a głośno powiedziała: – Czy jakakolwiek zdrowa na umyśle dziewczyna zrezygnowałaby z okazji spędzenia urlopu nad morzem? To wspaniały pomysł! Uśmiechnęła się do Thea, podekscytowana tą perspektywą.