Diaza przy przekraczaniu potoku, lecz mężczyzna nalegał. Wystarczyło nie patrzeć w dół (widok spienionej wody sprawiał, że kręciło jej się w głowie) i już było dobrze. Byli mniej więcej na środku kładki, gdy Diaz krzyknął ostrzegawczo. Deska zatańczyła gwałtownie pod ich stopami. Milla puściła Diaza, machając rozpaczliwie rękoma, usiłując złapać an43 279 równowagę. Wszystko działo się zbyt szybko: nie zdążyła nawet wrzasnąć, a już oboje spadali w rozszalały nurt lodowatej górskiej rzeki. - 19 - Woda była potwornie zimna, a poza tym głębsza, niż Milla się spodziewała. Nurt pociągnął ją bez litości, pchnął pod powierzchnię, miotał ciałem kobiety niczym bezwładną szmacianą lalką. Instynktownie zaczęła poruszać nogami, odpychać się od wody, starając się płynąć z prądem, zamiast z nim walczyć. Jakby w nagrodę potok wyrzucił ją na powierzchnię. Milla nerwowo, zachłannie zaczerpnęła powietrza; włosy http://www.robotyciesielskie.com.pl - Pod kontrolą. Z samego rana zmobilizowałam grupę w Vermont: szukali starszej pani z alzheimerem, która wyszła sobie z domu i ruszyła w niewiadomym kierunku. Znaleziono ją po godzinie. Są jeszcze studenci, którzy wybrali się na wycieczkę w Sierra Nevada i nie wrócili do domu w ustalonym czasie. Organizuję ludzi. - Jak bardzo się spóźniają? - Jeden dzień. Mieli wrócić wczoraj wieczorem, ale nie pojawili się. Rodziny nic nie wiedzą. an43 120 - Miejmy nadzieję, że wystarczy im rozsądku, by trzymać się razem.
zerwanie się o trzeciej nad ranem, by zdążyć na czas do portu lotniczego w Kentucky, oddać wynajęty samochód i przejść jeszcze kontrolę bezpieczeństwa. Milla kupiła trochę przekąsek w automatach na lotnisku w Louisville, zakładając z góry, że na pokładzie samolotu nie zostanie uraczona niczym - a była przecież głodna. Z Louisville poleciała do Chicago, stamtąd do Salt Lake City, tam zmieniła linię Sprawdź mordercami. Co ciekawe, choć żaden z nich nie udzielił jej pożytecznych informacji, to również żaden z nich jej nie skrzywdził. Może gdzieś głęboko w ich prymitywnej podświadomości kołatała się myśl: chciałbym, żeby moja matka tak mnie szukała, może chcieli, by ich matka była choć trochę taka jak Milla. Pewne znaczenie miało także to, że była młoda i atrakcyjna, a jej piękne brązowe oczy kusiły niejednego. Siwe pasmo we włosach przyciągało spojrzenia, a także nie pozwalało zapomnieć o koszmarze, który przeszła ta kobieta. Była już wszędzie: w telewizji, na okładkach magazynów, w biurze prezydenta Meksyku, u Federalnych, u Straży Granicznej, rozmawiała z każdym, kto mógł pomóc. Stała się prawie narodowym symbolem, personifikacją stereotypowego obrazu zrozpaczonej matki o twarzy napiętnowanej cierpieniem - ale i