Mysl, Marla. Skoncentruj sie. Przypomnij sobie cos.

202 - Wiec po kolacji. Pojawiła sie Carmen, zupełnie jakby ktos ja tu wezwał. - Doprawdy, nie ma powodu - powiedziała Eugenia, odsuwajac sie od stołu. - Napije sie kawy w salonie - zwróciła sie do Carmen, która znikneła równie szybko, jak sie pojawiła. Nick nachylił sie nad stołem. - Jesli Marla chce omówic te sprawe, powinnismy o tym porozmawiac - powiedział. - To jej pamiec. - O Bo¿e - mrukneła Cissy. Marla była wdzieczna za wsparcie, choc przyszło ze strony Nicka. - Chce pojechac na ranczo i zobaczyc cie na koniu. Cissy przewróciła oczami. - Och, daj spokój... przecie¿ nigdy cie to nie interesowało. - Mówiłam ci ju¿ - powiedziała Marla z naciskiem i wszystkie oczy nagle zwróciły sie w jej strone. - Pamietam, ¿e jezdziłam konno. To tylko takie mgliste wspomnienie, ale wiem, ¿e jezdziłam. Myslałam nawet, ¿e mo¿e ty i ja... na http://www.restauracjaplaza.pl/media/ Bez najmniejszych skrupułów otwierała kolejne szuflady biurka. Nie znalazła żadnych dokumentów, rozglądała się więc po pokoju w poszukiwaniu rolodeksu, notesu z adresami albo czegokolwiek, co miałoby na sobie pie81 czątkę kancelarii. Pociągnęła szuflady jego kredensu, ale wykonany z lśniącego wiśniowego drewna mebel był zamknięty na klucz. Musiało tu coś być: kawałek kartki, papier firmowy, wizytówki... Rozejrzała się jeszcze raz i wypatrzyła pęk kluczy na kryształowej salaterce obok pojemnika na cygara. Wypróbowała trzy klucze, aż w końcu natrafiła na ten właściwy. Zwalczyła wyrzuty sumienia, otworzyła pierwszą szufladę i szybko zaczęła przerzucać teczki - niektóre z nich liczyły sobie tyle lat ile ona sama. Mimo brzęku garnków usłyszała ciche nucenie Lydii: była to ta sama hiszpańska kołysanka, którą pamiętała z dzieciństwa. Kątem oka zauważyła jakiś ruch za oknem - Pablo Ramirez, ogrodnik, grabił grządki. Wciąż nie było widać sędziego. Serce Shelby biło coraz głośniej. Na czoło wystąpiły krople potu. - To musi gdzieś tutaj być - powiedziała do siebie, a potem stanęła jak wryta. Zaparło jej dech w piersiach, kiedy natknęła się na teczkę z nazwiskiem swojej matki. - Co jest, do pioruna? - wyszeptała, czując suchość w gardle. Uświadomiła sobie, że ma przed sobą kartoteki dotyczące wszystkich osób, które kiedykolwiek pracowały dla

Nie mogła nie myśleć o Nevadzie - o jego śniadej skórze, muskularnej sylwetce i podejrzliwym spojrzeniu. Zapomnij o nim. Patrzyła przez okno na basen. Na tafli wody tańczyły promienie słońca, rozproszone przez gałęzie drzew pękań. 46 Przypomniała sobie, jak kochali się w deszczu, jego twarde, męskie ciało. W powietrzu czuć było wtedy zapach burzy, a młodziutką, naiwną Shelby przepełniała dzika, nieokiełznana żądza. Nie miała pojęcia, jakie skutki będzie Sprawdź z serem do ust. - Wiesz, grywałysmy razem w debla kilka razy 141 w tygodniu. Gdybys o niej mówiła, któras z nas musiałaby o tym pamietac, nie sadzisz? - Ale przecie¿ byłam z nia tamtej nocy, a teraz... teraz ona nie ¿yje. Ten nieszczesny kierowca cie¿arówki te¿. - Zmarł? - spytała Joanna i wzdrygneła sie, marszczac nos. - Có¿, biorac pod uwage jego stan, mo¿e to lepiej. Powiedz to jego rodzinie, pomyslała Marla, której na sama mysl o tym robiło sie słabo. - Jest mi z tym tak... cie¿ko. - Wiem. Wiesz? Doprawdy? Jak to mo¿liwe? Dwoje ludzi straciło