- To dobrze. - Porucznik Phillip Baxter był weteranem poszukiwań, spokojnym i sumiennym człowiekiem, na którego zdrowy rozsądek zawsze mogli liczyć. - Jak ma na imię dzieciak? - słyszała, że ludzie wołają „Mac" lub „Mike", więc wolała się upewnić. - Max. Ogólnie zdrowy chłopak, choć dziś nie poszedł do przedszkola ze względu na zapalenie ucha i stan podgorączkowy Matka mówi, że dziecko drzemało, a ona robiła pranie. Kiedy poszła sprawdzić, co u niego, chłopca nie było. Cóż, było to typowe dziecięce zachowanie: wyjść sobie na zewnątrz, pójść się bawić, nie mówiąc nic nikomu. Milla szukała kiedyś pewnego rezolutnego dzieciaka, który czekał, aż rodzice zamkną drzwi na zasuwkę, po czym przysuwał krzesło, wdrapywał się na nie i jeszcze pomagał sobie samochodzikiem zabawką, aby dosięgnąć zamka. Rodzice poznali tę taktykę, gdy malec, odnaleziony na zewnątrz - i tym razem uważniej pilnowany - podjął kolejną, identyczną próbę wydostania się z domu. Dzieci były szalenie zmyślne i zupełnie nieświadome potencjalnych niebezpieczeństw. Martwiło ją, że mały Max jest chory Gorączka uczyni go jeszcze wrażliwszym na zabójczy upał. Musieli go znaleźć jak najszybciej; http://www.rejack.pl zdecydować? A co to w ogóle za różnica? - Tosta - powiedziała apatycznie. Diaz przygotował tosty, nawet posmarował je kremowym serem i położył na talerzyku przed Millą. Odgryzła kęs i żuła. Żuła. Kęs rósł i rósł w jej ustach, aż pomyślała, że zaraz się udusi. Siedziała sobie i jadła. Tak jakby wczoraj nie oddała własnego syna. Zerwała się od stołu, przewracając krzesło. Diaz okręcił się niczym kot, stając twarzą do niej, gotów bronić się przed ewentualnym atakiem. Wiedziona nagłym impulsem, złapała garnek, w którym wczoraj Diaz podgrzewał zupę. Walnęła nim z całej siły o ścianę, garnek odbił się z głośnym brzękiem i grzmotnął o podłogę. Milla chwyciła łyżki i cisnęła nimi za siebie, potem przyszła kolej na
uspokoić lepiej niż ktokolwiek inny. Może powinni byli zdecydować się na dzieci. Ale gdy byli młodzi, to czas zajmowała im walka o spłacenie kredytów studenckich, otworzenie i rozwinięcie praktyki... Na dzieci zabrakło czasu i pieniędzy. Szczególnie pieniędzy. Aż zadrżała na wspomnienie tamtych czasów: naprawdę ciężko było związać koniec Sprawdź pieprzony Sherlock Holmes? - Porozmawiamy jutro - powiedziała, bo nie była już w stanie niczego wymyślić. Musiała się porozumieć z True. Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, Susanna znakomicie zdawała sobie z tego sprawę. Choćby to, że zaczęła przeklinać; nigdy tego nie robiła, nawet w myślach. Chyba że ostatecznie przyparta do muru. Nie, zdecydowanie nie wolno jej teraz wdawać się w sprzeczkę z Ripem. Mogła powiedzieć coś, czego potem by żałowała. Weszła do sypialni, zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami, czekając na męża. Ciekawe, czy wejdzie - a ona, pchnięta drzwiami, poleci do przodu? Jednak po chwili usłyszała kroki Ripa schodzącego an43