Odwrócił się, by wyjść, ale nagle zmienił zdanie.

- Może by mi pomogło, gdybym wiedział, jak wrócić - dodał. Do pokoju weszła Chloe; Imogen stała teraz w drzwiach, oparta o framugę, i słuchała, przyglądając się im w milczeniu, ale z zainteresowaniem. Matthew już miał powiedzieć coś więcej, lecz Karolina nagle wstała i zaczęła się wydawać polecenia. Kazała Flic przynieść dzbanek herbaty, a Chloe ręcznik, po czym spytała Matthew, czy nie wolałby pójść na górę, żeby się przebrać. Albo może najpierw napije się whisky i herbaty? Matthew pomyślał, że tak naprawdę, to chciałby zabrać na górę whisky i gorącą wodę, po czym rozebrać się i położyć do łóżka - sam - żeby w spokoju rozgryźć to, co wydarzyło się na wrzosowisku. Ale w oczach żony nadal dostrzegał niepokój, więc nie miał serca powiedzieć jej, że chce zostać sam. W końcu wszyscy ochłonęli, Matthew wymoczył się porządnie pod prysznicem i zjadł trochę rosołu, Karo zaczęła szykować się do snu, a Imogen i Chloe poszły do swoich pokoi. Mniej więcej po dwóch godzinach Flic wśliznęła się do kuchni, gdzie Matthew przygotowywał sobie filiżankę bezkofeinowej kawy. - Nie jesteś śpiąca? - spytał. - Ani trochę. http://www.rehabilitacja-mlynarska.pl/media/ - Jeszcze śpi. - Zaczekam, aż się obudzi. Poznał, po co przyszła, po jej oczach, po tym, jak na niego patrzyła. Domyślił się, że jedna z dziewczyn musiała do niej zadzwonić, i od razu doznał jakiejś dziwnej, niedobrej ulgi, związanej, jak przypuszczał, z rezygnacją. Bo ostatecznie oznaczało to początek końca. Potem nawet Sylwia zechce, żeby wyjechał. Odsunął się od drzwi. - Wejdź, proszę. - Wiem, jak się czujesz - mówiła Zuzanna - ale nie wolno nam tego zignorować. - To oczywiste - zgodziła się Sylwia. - Nadal drżysz.

wymykać się spod kontroli. Pora się stąd zbierać. - Nie, jeszcze nie teraz. Jeszcze trochę tu zostaniemy - rzekł Tanner, nie spuszczając wzroku z Shey. - Ale skoro z księżniczką wszystko już wyjaśnione, to... - Emil urwał raptownie. - Och! - Możesz wyrażać się jaśniej? - prowokował Tanner. Sprawdź unicestwieniem, by poznać niemal nieziemskie szczęście w ramionach księcia. Przywołała najdroższe wspomnienie jego pocałunku i wydało jej się dziwne, że można doznać takiego uniesienia i... nie umrzeć. Książę zapytał wtedy, a głos dziwnie mu drżał: — Kiedy zechcesz za mnie wyjść, kochanie? Wtedy pierwszy raz od chwili, kiedy ją uratował, Tempera uświadomiła sobie, co się wokół niej dzieje. — Nie m...może pan... nie wolno... tak nie można... — wykrztusiła nieskładnie. Książę natychmiast zrozumiał, co próbowała powiedzieć, i uśmiechnął się.