jakby nie swoim głosem.

dlatego, że wreszcie zrobiła coś, co być może znów pozwoli jej normalnie żyć. Zerknęła obojętnie na automatyczną sekretarkę i ze zdumieniem stwierdziła, że nagranych było aż osiem wiadomości. - Pozwolisz? - spytała, wskazując gestem na wyświetlacz. - To potrwa chwilę. - Ależ oczywiście. Masz może sherry? Nalałbym nam po kieliszku. Bethie skierowała go do barku w jadalni, mając nadzieję, że sprzątaczka odkurzyła kryształową karafkę. Ostatnio Bethie piła sherry pięć lat temu, ale ostatecznie był to wieczór nowego początku. Wzięła notatnik i wcisnęła guzik. 108 Pierwszej wiadomości nie było. Ktoś zadzwonił dziesięć po siódmej i odłożył słuchawkę. Spóźnił się tylko trochę, bo Bethie wyszła na spotkanie z Tristanem dosłownie chwilę wcześniej. Potem znów ktoś odłożył słuchawkę. I jeszcze raz. W końcu odezwał się głos Pierce'a: Musimy pogadać - powiedział rzeczowo jej były mąż. - Na temat Mandy. Bethie zmarszczyła brwi. Ogarnął ją niepokój i ciarki przebiegły po plecach. Znów ktoś odłożył słuchawkę. Jeszcze raz. I jeszcze raz. Poczuła niepokojący skurcz w brzuchu. Nie wiadomo dlaczego zaczęła szykować się na cios, jakby miało zdarzyć się coś złego. http://www.protezy-zebowe.com.pl (Rainie z niesmakiem popatrzyła na swoją broń. Pomyślała o notesie w kieszonce bluzy. Ciekawe, jak można jednocześnie trzymać pistolet i robić notatki.) Do diabła z tym wszystkim. Musiała skoncentrować się na pierwszym punkcie, na zatrzymaniu sprawcy. Oczywiście, popełniała błędy. Bóg wie, czym to się mogło skończyć, ale przynajmniej coś robiła, starała się, jak mogła. Co dalej? Miejsce przestępstwa było rozległe i trudne do spenetrowania. Rainie jak przez mgłę przypominała sobie wykład, podczas którego instruktor omawiał specyfikę obchodu w takich warunkach. Powoli i systematycznie badać teren, zataczając coraz szersze kręgi. Oprócz tych kilku wskazówek nie pamiętała niczego więcej. Postanowiła więc, że będzie po kolei przeszukiwać klasy. Od lewej wprawo. Cicho, spokojnie, z zachowaniem największej ostrożności. Oparła się plecami o ścianę, wcisnęła głowę w ramiona, jakby to czyniło ją trudniejszym celem, i z wyciągniętą bronią ruszyła przed siebie.

długo było puste. Quincy znał to. Jego mieszkanie zawsze witało go tym samym zapachem. - Sprawdzę parę rzeczy - powiedziała nerwowo Rainie. Przytaknął i wszedł dalej. Rainie była jak cały ten poranek. Nie patrzyła mu w oczy, unikała go, kiedy zbliżył się za bardzo. W jednej chwili słodka i łagodna. W następnej - szalona. Zdawało mu się, że wie, o co chodzi. Chociaż w ostatnich dniach Sprawdź – Becky... wiesz, że coś złego stało się w szkole, tak? Rozumiesz to? Becky kiwnęła głową. – To, co się stało, wszystkich w Bakersville zasmuciło. Ty też jesteś smutna, prawda? Becky znowu przytaknęła. – I ja jestem smutna – powiedziała cicho Sandy. – Tata jest smutny. Inne dzieci też są smutne. Więc ponieważ wszyscy są smutni, przez jakiś czas nie będzie szkoły. – A potem? – Potem, Becky, znowu zaczniesz się uczyć. Ale nie martw się, kotku. Wrócisz do szkoły dopiero, kiedy będziesz gotowa i upewnimy się, że jest bardzo, bardzo bezpiecznie. Żeby ta zła rzecz... – Potwór. Sandy zawahała się. – Żeby potwór już nigdy tam nie przyszedł.