potakując.

- Znalazłem go! – pisnął, nie potrafiąc dłużej tego w sobie trzymać. Jego mama wiedziała o orientacji syna i bynajmniej nie robiła z tego żadnych problemów. Krystian mówił jej wszystko, nie miał przed nią żadnych tajemnic. - Kogo…? – nie zrozumiała. – Ach! – podniosła się do siadu, wbijając w blondyna ciekawskie spojrzenie. – Księcia? – uśmiechnęła się rozczulona. Chłopak szybko przytaknął, szczerząc się. - Ale jaki książę! Ci z Disneya się przy nim chowają! – westchnął rozmarzony, opadając na plecy. – Jest taki wysoki i przystojny! Ma czarne, kręcone włosy i cudowne, orzechowe oczy! Zakochałem się! – wyznał. Mama uśmiechnęła się łagodnie. Jej syn był niepoprawnym romantykiem, zawsze się obawiała, że nie znajdzie nikogo, kto mógłby dotrzymać mu w tym romantyzmie kroku. No i był bardzo naiwny. - Synku, obawiam się, że to jeszcze nie miłość – zaczęła ostrożnie. Chłopak automatycznie się podniósł, patrząc na nią z oburzeniem. - To JEST miłość! – warknął. – Jak go kocham! - Ale… - Ty mnie nie rozumiesz! Nie widziałaś go! Jest czuły i miły! – prychnął, wstając i obrażony wyszedł z pokoju. Jak śmiała twierdzić, że to nie jest miłość!? http://www.poradniapsychologiczna.info.pl ciężkiej pracy? Chociaż Sally i Daisy nie przepuściły żadnemu miejscowemu chłopcu, doświadczenie Becky ograniczało się do wysłuchiwania opowieści obydwu dziewcząt. Nie wszystkiemu zresztą wierzyła. Po namyśle stwierdziła, że nawet gdyby żadna z opowieści dziewcząt nie była prawdziwa, to Alec da jej jakoś do zrozumienia, co należy robić. Z pewnością znał się na rzeczy. Jej towarzysz przyjrzał się etykiecie szampana i z uznaniem skinął głową, a potem oznajmił: - Mierzę w środek medalionu na suficie. - Nie trafisz. - Może się założymy? - Założę się o... truskawkę, że nic z tego nie wyjdzie. - Ujęła jedną w palce.

Wpatrywali się uważnie w każdy mroczny zaułek. Nie zwrócili uwagi na młodą dziewczynę, która korzystając z ciemności, uprawiała swój proceder z wytwornym rozpustnikiem. Becky wątpiła zresztą, czy w ogóle zdołaliby ją teraz rozpoznać. W chwili gdy się ocknęła wśród kompanów Aleca, znalazła się w zupełnie innym świecie. Wiedziała co prawda o jego istnieniu, ale nigdy nie zaprzątała nim sobie głowy. Był to frapujący, ekscytujący świat przywilejów, rozwiązłości i lubieżności. Sprawdź - Ależ oczywiście - i kamerdyner delikatnie skierował ją ku wyściełanej sofie przy ścianie. - Proszę chwileczkę zaczekać. Zaraz poślemy po jaśnie oświeconego. - Chciał pan chyba powiedzieć: „po jego wysokość”? - Ach, oczywiście, panno Ward, pomyliłem się. - Przecież nie mówiłam, jak się nazywam. - Becky zbladła. Dwaj potężnie zbudowani lokaje podeszli do niej powoli. Zerwała się z sofy. - Co to wszystko ma znaczyć?! Chcę się widzieć z księciem Westland! Nim kamerdyner zdołał odpowiedzieć, usłyszała czyjeś ciężkie kroki. Ścierpła na niej skóra. Michaił! Nie czekała, aż go zobaczy. Pchnęła kamerdynera na jednego z lokajów i prześlizgnęła się pod ramieniem drugiego, który próbował ją schwytać. Służąca zbiegała ze schodów i krzyknęła przeraźliwie, gdy Becky rzuciła się ku drzwiom. - Rebecca! - huknął Michaił. - Wracaj! Nie obejrzała się nawet. Wpadła w otwarte