zabije.

Wiedział o tym, ale oboje wiedzieli także, że pierwsze godziny po morderstwie mają kluczowe znaczenie. Wraz z upływem czasu maleją szanse na schwytanie zabójcy. – Dziwne, że morderca sióstr Caldwell atakuje ponownie po dwunastu latach. – Podała mu szklankę z whisky i lodem oraz puszkę piwa korzennego. – Sam sobie zmieszaj. Puściła do niego oko i uśmiechnął się po raz pierwszy, odkąd zobaczył ciała. Dobrze mu z nią było; spokojnie, lekko, rozumiała go o wiele lepiej niż obie poprzednie żony. No i była ładna. Smukła, zwinna, o sylwetce długodystansowej biegaczki, którą kiedyś była. Corrine O’Donnell to osoba, z którą trzeba się liczyć. Miała duże, głęboko osadzone szare oczy, które w chwilach namiętności ciemniały. Gdyby nie był przesadnie ostrożny, zakochałby się w niej, chociaż wcale nie oczekiwała deklaracji. Na razie. – Posłuchaj, Hayes, nie jesteś na służbie. Napij się, chociaż może czegoś słabszego, bo oboje wiemy, że i tak wrócisz do pracy. – Zabrała mu szklankę, zaniosła do kuchni i wróciła z piwem. – Odpręż się, zjedz coś, a potem wrócisz tam i zabierzesz się od pracy ze zdwojoną energią. – Nie gniewasz się? Był nastawiony sceptycznie – Delilah dostałaby szału, ale też Delilah nigdy nie była policjantką. – O co? No cóż, nie jestem zachwycona, ale nie, nie gniewam się. Za to kiedy tylko złapiesz drania, wsadzisz go za kratki i wrócisz do mnie. http://www.pogotowie-weterynaryjne.pl aktówka z laptopem, biegł do drzwi wyjściowych. Najchętniej porzuciłby bagaż, ale nie mógł tego zrobić – spakował do torby broń i nie mógł jej tak po prostu tutaj zostawić. Wśliznęła się w grupę Azjatów zmierzających do drugiego terminalu. – O nie – szepnął. Nie spuszczał jej z oczu. Adrenalina buzowała mu w żyłach, tętniła we krwi. Wbił się w grupę turystów, odepchnął kilku nastolatków i matronę z torbą w lamparcie cętki. Co, do cholery, robi tu Jennifer? Prowokuje cię, idioto. To nie przypadek, że jest akurat na lotnisku, na terminalu. To wszystko zostało zaplanowane. Ale skąd wiedziała, że się tu zjawi? O co chodzi w tej idiotycznej zabawie w kotka i myszkę? Przynęta. Igra sobie z nim. Nie dopuszcza go za blisko, zawsze czai się tuż poza jego zasięgiem. Morderstwo, Bentz. Tkwi aż po śliczne uszy w sprawie o morderstwo.

Minął salę gimnastyczną i na ukos przecinał wielki trawnik. Bentz znieruchomiał. Wytężył wzrok. Biegacz zwolnił, a Bentz rozpoznał Fernanda Valdeza. Mały dupek jednak się pokazał. Mam cię, pomyślał Bentz. Poczuł, że serce bije mu szybciej. Wreszcie. Coś zaczyna iść po jego myśli! Nie odrywając wzroku od chłopaka, Bentz ukrył się w załomie schodów. Co chwila wyglądał, by się upewnić, że dzieciak idzie w tę stronę. Musi poczekać, aż znajdzie się Sprawdź Zmarszczyła brwi, na jej czole pojawiły się drobne zmarszczki, wykrzywiła usta w grymasie obrzydzenia: – To makabryczne. – Trudno się z tobą nie zgodzić. – Domyślasz się, kto ci je przysłał? – Zebrała zdjęcia i arkusz papieru, pokręciła głową i zwróciła je Bentzowi. – Nie. Montoya dał oryginały do sprawdzenia. Odciski palców, DNA, obróbka komputerowa zdjęć – wszystka, co się da, łącznie z ustaleniem, jakiego rodzaju tuszem narysowano ten znak zapytania. – Wsunął kopertę do wewnętrznej kieszeni marynarki. W tym momencie kelner przyniósł pierwsze danie. – Myślisz, że Jennifer żyje? – zapytała Olivia. – Nie. – Zamieszał potrawkę z owoców morza i pokręcił głową. – Ale nie myślę też, że jest duchem.