Krystian otworzył szeroko swoje małe, niebieskie oczka, nie wierząc w to, co się

szyjach, palcach i w uszach. Tancerze stąpali w takt eleganckich figur kontredansa, suknie dam mieniły się jasnymi barwami niczym ogród. Część mężczyzn miała na sobie mundury wojskowe, lecz większość - podobnie jak on - ubrana była w stroje wieczorowe. Tyle że nie z tak nieskazitelną elegancją. W końcu był Alekiem Knightem! Z dłońmi w białych rękawiczkach, czarnym fraku i białej brokatowej kamizelce, z rękami założonymi za plecy, krążył po salach, kłaniając się rozmaitym znajomym. - Lady Jersey, wygląda pani promiennie - skomplementował patronkę Almacka. Zarumieniła się jak dziewczyna. Mógł jej potem potrzebować, jak też i innych wpływowych dam, jeśli zdoła zawrzeć małżeństwo. Gdyby Becky z nim została, użyje całej zręczności, żeby ją wylansować. Byłaby to sensacja. Tylko że ona nie dbała o podobne głupstwa. Na razie wypatrywał pilnie swojego przeciwnika. - Wciąż nie rozumiem, dlaczego tak nagle uciekłeś z pawilonu - mruknął ze zgorszeniem Draxinger. - To było w bardzo złym tonie, zostawić nas samych i pójść w diabły! - Jakiś dziwny się zrobiłeś ostatnio. Wszystko w porządku? - Najzupełniej, Fort - odparł, myśląc wciąż o czterech Kozakach, rozstawionych przy ekwipażu Kurkowa. - Spójrz, Drax! - Fort wskazał na stół z napojami orzeźwiającymi. - Tam stoi Parthenia. http://www.podloga-drewniana.edu.pl/media/ - Pytałeś jej przyjaciół? - Chyba nie ma żadnych, przynajmniej poza swoją wioską. Sądziłem, że uciekła do którejś ze starych krewniaczek dziadka i posługuje się nazwiskiem Talbotów, żeby wślizgnąć się między lepszych od siebie. - Pragnąc wejść do towarzystwa? - Tak. Zdolna jest posunąć się do oczerniania mnie. A ja nie mogę sam o nią rozpytywać z powodu... ee... mojej znajomości z lady Parthenią. - Rozumiem. - Eva okryła się czerwonym, jedwabnym szlafrokiem - Pomogę ci ją znaleźć. - Przyjrzała mu się uważnie. - Jak ona wygląda? - Ma około dwudziestu lat i jest mniej więcej tego wzrostu. - Michaił uniósł dłoń na wysokość ramion. - Zgrabna, całkiem ładna, ma wijące się, ciemne włosy i niebieskie oczy. - Ależ w takim razie to piękność! - mruknęła Eva kwaśno i spojrzała na niego sceptycznie. - Czy jesteś całkiem pewien, że uciekła właśnie z powodu narzuconych jej

człowiekiem serdecznym i bystrym. - Zdrawstwujtie - powitał go. - Ach, lord Alec! Co za miła niespodzianka! Alec był rad, że kiedyś - chcąc uzyskać od hrabiny kartę wstępu do Almacka dla jednego ze swych mniej zamożnych przyjaciół - nauczył się dzięki Lucienowi kilku słów po rosyjsku. - Czy mógłbym o coś spytać? Chodzi mi o pewien zakład. Sprawdź - Kto tak mówi? - George. - Jaki George? - Jego Królewska Wysokość książę Walii. No, wiesz... Księciunio. - Spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku. - Regent?! - wykrzyknęła, nim zdołała się zorientować, że powinna mówić ciszej. W końcu byli w kościele. - Znasz regenta?! - Oczywiście. Wiele razy graliśmy w karty. Założyłbym się, że jestem jedną z nielicznych osób, które go naprawdę lubią. Nim Becky zdołała się oswoić z tą rewelacją, drzwi zaskrzypiały ponownie. Rozejrzała się nerwowo i ujrzała kolejnych parafian, wchodzących do środka. - Będziemy musieli stąd wyjść. Nabożeństwo zaraz się zacznie. Czy potrafiłbyś wycenić kamień? Alec nie odpowiedział. Stał bez ruchu przed witrażem i nadal przyglądał się z uwagą