blisko niej -jak on to wytrzyma?

wymiaru sprawiedliwości, wyjechał poza granice miasta. Ani na moment nie przekraczał limitu prędkości. Nie mógł ściągać na siebie uwagi, zważywszy że jechał takim gruchotem. W niespełna godzinę później zaparkował na asfaltowym parkingu Safewaya i czekał. Klienci i chłopcy do pakowania zakupów pchali terkoczące wózki do i ze sklepu, podczas gdy kilku kierowców rozglądało się za miejscem do parkowania. Dookoła latały szukające okruszków wrony, a między samochodami kluczył chuderlawy pies, który w końcu podniósł łapę na oponę jakiegoś szykownego sportowego cacka. Niezły wybór. Wypaliwszy trzeciego marlboro, Ross zajrzał przez okna i rozpoznał Ruby, który właśnie szykowała się do wyjścia. Obserwował ją, jak zagadywała innych kasjerów i odwiązywała fartuch. Wreszcie im pomachała, pchnęła szklane drzwi i wyszła w wieczorną spiekotę. Ross uśmiechnął się łagodnie i cisnął niedopałek papierosa na asfalt. Ruby wciąż była filigranową ślicznotką i Ross pamiętał ją w łóżku. To było wiele lat temu, jeszcze zanim zwróciła się przeciw niemu, ale w tamtych czasach miała porywczy temperament w łóżku i poza nim. Zastanawiał się, czy nadal świetnie robi laskę. Na samą myśl o tym poczuł, że ma erekcję. Przycięła włosy. Były teraz krótsze; loczki w kolorze mahoniu okalały jej szczuplutką twarz o wielkich brązowych oczach. Niektórzy twierdzili, że wygląda jak Audrey Hepburn, tylko jest niższa, ale w rzeczywistości Ruby Dee była zbyt pulchna, żeby można je porównywać. Ross nie mógł wytrzymać naporu stwardniałego członka. Tyle lat nie był z kobietą. Tyle lat. Już dawno należał mu się szybki numerek. Walczył z erekcją praktycznie od momentu, gdy opuścił więzienie. Każda kobieta wydawała mu się teraz potencjalną zdobyczą. Był tak napalony, że miał wrażenie, że zaraz zwariuje. http://www.piknik-country.pl/media/ Z biciem serca, z tysiącem pytań wirujących w głowie, słuchała oddalających się kroków ojca, który najwyraźniej szedł do swojego apartamentu w innym skrzydle rezydencji. Odetchnęła z ulgą, a potem, niecierpliwie patrząc w sufit, gdzie nad wolno obracającym się wiatraczkiem bzyczała mucha, czekała, aż ojciec otworzy drzwi swojego pokoju, i usłyszała jego ciężkie, nierówne kroki na tylnej klatce schodowej. Gdy tylko upewniła się, że ojciec nie wraca, wyciągnęła teczki i usiadła na swoim ulubionym krześle - tym samym, na którym kiedyś matka siedziała wraz z nią i czytała jej wierszyki. Ale nie chciała jeszcze myśleć o Jasmine Cole ani o tym, jak umarła. Miała dość czasu, żeby rozpamiętywać mgliste obrazy kobiety, która wydała ją na świat, kobiety, której nawet nie zdążyła dobrze poznać. Skoncentrowała się na swoim zadaniu i otworzyła pierwszą teczkę, oznaczoną imieniem i nazwiskiem córki. Rozczarowało ją, że teczka była cienka i zawierała tylko akt urodzenia oraz akt zgonu. Dopadło ją rozgoryczenie. Poczuła piekące łzy w oczach. Oglądała już kopie tych dokumentów niezliczoną liczbę razy. A czego się spodziewałaś, dokuczał jej sfrustrowany umysł. Zdjęć? Nazwisk przybranych rodziców Elizabeth?

- Ja tylko chcę wiedzieć, dlaczego mi nie powiedziałaś. - Musi znać odpowiedź. Nie odpuści tak łatwo. Na miłość boską, przecież rozmawiają o jego dziecku! - Myślałam, że dziecko umarło. - Ale musiałaś wiedzieć co najmniej przez siedem, osiem miesięcy, że nosisz je w sobie. - Byłam przerażona - przyznała, wysuwając podbródek. Jej plecy zesztywniały, a kilka niesfornych kosmyków 39 Sprawdź odkryc, ¿e jego rewolwer zniknał z szuflady. Pod Marla ugieły sie nogi. Chwyciła sie poreczy, usiłujac opanowac strach. Musi wytrzymac w tym domu jeszcze tylko kilka godzin. Ale teraz ma przynajmniej bron. Jutro zabierze dzieci i wyjedzie. Ale dokad? Z czym? Nie ma pieniedzy. Nie ma dokumentów. Nie ma samochodu. Musi znalezc jednak jakis sposób, by wydostac sie z tego wiezienia. Nawet, gdyby miało ja to kosztowac ¿ycie. 18 Przysiegam, ¿e jesli spróbujesz odebrac mi syna, zabije cie!” Stali w holu. Twarz Aleksa była pełna nienawisci, jego szare oczy pociemniały z wsciekłosci. „Nie! O Bo¿e, nie!”