czek lateksowych, chociaż -jak pomyślała Rainie - było już trochę za późno

to, co widział, ponieważ skinął zachęcająco. - Proszę pamiętać o tym, o czym mówiliśmy. Niech pani będzie ciekawa. Proszę się postawić na miejscu tego człowieka. Co tak naprawdę jest motorem jego działania? Kimberly wzięła głęboki wdech. - Gra - powiedziała po chwili. - On lubi grać. - Tak, to się zgadza z tym, co już wiemy. Co poza tym? - Nie chce zabić od razu. Jemu chodzi o sam proces prowadzący do morderstwa. Coś osobistego. On chce, żeby to było osobiste, intymne. - To nie będzie obcy człowiek. 140 - Mogłam go jeszcze nie poznać - powiedziała powoli Kimberly. - To uczucie, że ktoś mnie obserwuje... Gdybym go poznała, nie musiałby obserwować mnie z oddali. Byłby już jednym ze składników mojego życia. - Rekonesans - teoretyzował doktor Andrews. - Kiedy pojawiło się to uczucie? - Parę miesięcy temu. To znaczy, że on sumiennie odrabiał pracę domową, szukał stosownej okazji. - Nowy mężczyzna - zaproponował Andrews. - Zbyt oczywiste. Zastosował tę sztuczkę w przypadku Mandy, a potem http://www.patomorfologia.com.pl oprawie z bogatymi złoceniami. Biblia: Stary i Nowy Testament. Na załączonej kartce widniał napis: „Dla O’Gradych. Jezus wybacza”. – O mój Boże – z trudem wydusił Chuckie. – O mało nie zastrzeliłem tego chłopaka. – Czas chyba, żebyśmy wszyscy dali sobie na wstrzymanie – powiedział łagodnie Quincy. Luke zaniósł książki na ganek i położył przed drzwiami. Bez słowa wrócił za kierownicę wozu patrolowego, usadowił się tak, by nadmiernie nie rzucać się w oczy przechodniom i wlepił czujne spojrzenie w wylot ulicy. 24 Piątek, 18 maja, 11.27 Becky O’Grady ostrożnie położyła palec na zszywanym czarną nicią pluszowym pyszczku. Wielki Miś przyglądał jej się uważnie dużymi, złocistymi oczami. – Ciii – szepnęła. – Musimy być bardzo cicho.

– Tak. Leżała zwinięta w kłębek w najciemniejszym kącie. Najwyraźniej była pod wpływem szoku. Niczego z niej nie wyciągnęłam. Podobno Sandy zabrała ją na pogotowie, ale lekarz stwierdził, że mała potrzebuje tylko czasu, żeby dojść do siebie. – Myślisz, że widziała, co się stało? – Nie wiem. Luke rozmawiał rano z jej nauczycielką. Pani Lund twierdzi, że Becky nie wychodziła z sali przed strzelaniną. Podejrzewa, że oddzieliła się od reszty klasy, kiedy dzieci Sprawdź – I nie zaniepokoiło to pana? – zapytał Quincy. – Owszem, zaniepokoiło – zapewnił go żarliwie Mann. – Dlatego poprosiłem Danny’ego, żeby przynosił mi te emaile. Wiem, czym grozi Internet: pedofile, pornografia, terroryści. Cyberprzestrzeń nie jest bezpieczniejsza niż nocny spacer po Nowym Jorku. Ale listy, które pokazywał mi chłopak, były nieszkodliwe. Zwykła korespondencja. Ten ktoś podziwiał wyczyny komputerowe Danny’ego, informował o programach, stronach internetowych. A jednak... – Przerwał. – Słyszałem plotki, że po strzelaninie Danny powtarzał ciągle, że jest bystry. Quincy zerknął na Rainie. Ruchem głowy dała mu znać, żeby nie przerywał. – Te emaile kończyły się zachwytami nad inteligencją Danny’ego. Coś w rodzaju: „Ciekawe, co teraz wymyśli nasz mały geniusz. Ależ jesteś bystry”. – Mann wzruszył bezradnie ramionami. Po raz pierwszy Rainie pomyślała, że wygląda na nieszczęśliwego. – Wydaje mi się, że nasza tragedia ma związek z tym człowiekiem. Może były jakieś inne listy,