które teraz patrzyła, były takie niebieskie. Takie przenikliwe.

wjechał na teren posiadłosci. Marla patrzyła na dom stojacy wysoko na wzgórzu, na stromy dach. oswietlone okna w wykuszach i dumnie wznoszace sie kominy Dom, pomyslała, ale w głebi serca nie mogła w to uwierzyc. Ciagle jeszcze czuła sie tu obco. Nick bebnił palcami po kierownicy swojej furgonetki. Myslami przenosił sie z jednej strony zatoki na druga. Patrzył przez przednia szybe w ponura, ciemna noc i nie mógł pozbyc sie wra¿enia, ¿e ktos nim manipuluje. Ale kto? Marla? Przypomniał sobie, jak le¿ała wstrzasana konwulsjami na podłodze, bliska uduszenia, i zacisnał zeby. Wydawała sie taka drobna i słaba. Cały czas zastanawiał sie, co spowodowało wymioty. Jakis wirus? Cie¿ko strawna zupa? A mo¿e ktos dosypał jej do wody jakis srodek wywołujacy wymioty? Niemo¿liwe. Ale przecie¿ Marli wydawało sie, ¿e w jej pokoju ktos był. Dlaczego jednak ktos miałby chciec jej smierci? I w jaki sposób dostał sie do domu? A potem jak z niego wyszedł? Ten dom jest jak forteca. http://www.panelepodlogowe.net.pl Kylie była zrozpaczona. To sytuacja bez wyjscia. Monty jest przekonany, ¿e ona jest Marla, nie ma sposobu, by mogła go przekonac, ¿e to nieprawda. Zało¿ył, ¿e ona mo¿e przelac 455 pieniadze z konta swojego i Aleksa na jego rachunku, ale to niemo¿liwe. Bo¿e, co mo¿e zrobic? - Nie pamietam - powiedziała. Monty zmru¿ył ukryte za okularami oczy. - Znam czesc hasła. Przypomnisz sobie reszte. Zaparkował jeepa na miejscu, gdzie Marla stawiała kiedys swojego porsche. - Idziemy. - Wypchnał ja z samochodu, po czym wyszedł za nia, niosac Jamesa. W kieszeni trzymał rewolwer,

Na dźwięk zamykanych drzwi wszyscy podnieśli głowy. Dwaj mężczyźni nachmurzyli się i jednocześnie obrzucili ją spojrzeniami. Powoli na ich skwaszonych twarzach pojawiło się zainteresowanie. Zignorowała obu. Ojciec obejrzał się przez ramię. - Shelby! Poczuła ból, widząc jego rozradowaną twarz. Boże, ależ on się postarzał. Jego twarz z biegiem lat zrobiła się Sprawdź maja przed soba wiele tajemnic, ¿e ¿yja wsród sekretów i kłamstw... Dosc! Sama doprowadza sie do obłedu. Jeszcze troche, a naprawde postrada rozum! Wyprostowała sie i dokładnie przejrzała kalendarz, czytajac wszystkie zapisane w nim daty, miejsca i nazwiska w nadziei, ¿e natknie sie na cos, na jakas przypadkowa notatke albo imie, które wyrwie jej pamiec z letargu. Wypadek miał miejsce prawie osiem tygodni temu, wróciła wiec do dnia, kiedy jej ¿ycie omal nie dobiegło konca. Ale ta strona była czysta. Pusta. - Cholera - mrukneła pod nosem. Czuła sie tak, jakby na trudnej i wyboistej drodze do