mówiłem, spotkałem się z Danielem Avalonem i macochą Melissy, Angeliną.

zespawano z przodem jakiegoś innego w gabinecie samochodowego doktora Frankensteina. Explorer nie miał już drzwi, przednich foteli ani kół. Przypominał rybi łeb ze szkieletem. - Straszne - mruknął Amity. - Nie traćmy czasu. - Słusznie. Amity rozłożył swoje narzędzia. Z dumą wyciągnął dwie pary rękawi¬ czek lateksowych, chociaż -jak pomyślała Rainie - było już trochę za późno na zabezpieczanie śladów. Miał też scyzoryk, śrubokręt, klucz francuski i - co ciekawe - szkło powiększające. Podał jej śrubokręt i bez słów wzięli się do roboty. Najpierw zdemonto¬ wali osłonę słupka, odsłaniając miejsce zamocowania pasa bezpieczeństwa! kierowcy. Rainie pociągnęła za pas i - zgodnie z tym, co wcześniej mówi| Amity - pas wyciągnął się bezwładnie. Amity poświecił latarką, a Rainie wzięła szkło powiększające. Popatrzyła przez nie na wnętrze automatu. Pol tern spojrzała ponuro na Amity'ego. Rysy i zadrapania wskazywały, że jui| wcześniej ktoś tu grzebał. - Niniejszym uroczyście przyrzekam - mruknął Amity - że od tej pory we wszystkich samochodach, które wezmą udział w wypadku, będę rozkrę¬ cał niedziałąjące pasy. http://www.osk-ekspress.pl Everett nie miałby wyjścia. Musiałby cię wezwać. Poza tym oskarżenia ze strony Alberta i ten nieszczęsny papier sprawił, że przestałam ci ufać. Wtedy rozpoczął się drugi akt. - Miałaś zginąć. - W twoim domu, z najnowocześniejszym systemem alarmowym, do którego ty znałeś dostęp. Jakby tego było mało, na łuskach pocisków wystrzelonych przez Alberta znaleziono twoje odciski palców. To by znaczyło, że Albert dobrał się do twojej amunicji podczas jednej z wizyt w domu. - Co?! - Był tak zaskoczony, że zapomniał się na chwilę i wykrzyknął: - Sukinsyn! Glenda zmarszczyła brwi. - Nie możesz tego powiedzieć - stwierdziła surowo. - Przykro mi - odparł natychmiast.

trzeźwa, kiedy spotkała się ze swoim chłopakiem, i że to on ją spił. Tak czy inaczej, facet popsuł pas bezpieczeństwa po stronie kierowcy. Potem wsiadł do samochodu razem z nią i zapiął swój pas. Później albo pozwolił, żeby stało się to, co musiało się stać, albo pomógł jej wjechać na słup. - Był z nią w chwili wypadku? - Tak. Sprawdź Nigdy nie wyjeżdżała ze stanu Oregon. Od czasu do czasu myślała o podróży do Seattle, ale jakoś nigdy jej się to nie udało. W wieku trzydziestu dwóch lat zupełnie nie znała pozostałych Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale to samo można było powiedzieć o wielu mieszkańcach Oregonu. To duży stan. Są w nim plaże, góry, pustynie, jeziora, bogate miasta i małe mieściny. W Oregonie można uprawiać hazard i windsurfing, można się wspinać na skałki, jeździć na nartach, opalać się, robić zakupy, grać w golfa, żeglować, łowić ryby, brać udział w spływach tratwą po rwących potokach i jeździć konno. Bywa, że prawie wszystko to można robić w tej samej okolicy. Można więc jeździć do innych stanów, ale po co? Wytarła się, wybrała luźne bawełniane rzeczy, po czym zdecydowała się wydać dwa tysiące dolarów na samolot. Firma wynajmująca samochody miał też niezły ubaw z jej kartą kredytową. Dzięki Bogu za American Express!