przyjechał do Juarez. Auto nie było półciężarówką z rodzaju tych,

- Chcę go znaleźć - powtórzyła uparcie. - Obserwowałeś go tamtej nocy, nie pozwoliłeś mi... - ...dać się zabić. - Tak - przyznała. - Pewnie tak. Ale nie chodziło ci przecież o mnie. Zależało ci na tym, by tamci nie zorientowali się, że ktoś ich podgląda. Ale skoro i tak go śledziłeś, czemu nie możesz... an43 101 - To nie tak - przerwał jej Diaz. - Nie śledzę akurat jego. Podążam ku głowie węża, ale muszę zacząć od ogona. - Wiesz, gdzie on jest. - Nie. Nie wiem. Chciało jej się wrzeszczeć ze złości. Kolejna ślepa uliczka? Nie! Nie mogła się na to zgodzić. - Ale możesz go znaleźć. - Mogę znaleźć każdego. Kwestia czasu. - Bo nigdy się nie poddajesz. Ja też nie. Jeżeli chodzi o pieniądze, zapłacę ci. Nie ma problemu. Sumienie nie pozwoliłoby jej zapłacić mu pieniędzmi http://www.orlikbratian.pl osobą. Ludzie kojarzyli jej twarz, nazwisko, historię. Jeśli cokolwiek stałoby się Milli, wiadomość o tym trafiłaby na nagłówki wszystkich gazet, a to oznaczało nieuchronne i skrupulatne śledztwo na szeroką skalę. Była wystarczającym zagrożeniem dla Gallaghera, by miał na nią oko. Pilnował jej osobiście od dziesięciu lat. Udało mu się podciąć an43 201 jej skrzydła i znacząco zminimalizować efektywność jej działań. Eliminując ją teraz, strzelałby z armaty do wróbla. Nie, nie chciał dać się ponieść emocjom i ściągnąć na tę okolicę niepotrzebną uwagę. Były inne sposoby na spacyfikowanie tej wścibskiej kobiety

wyrywali jej z ramion dziecko. Kiedy obudziła się w klinice, półprzytomna, obolała, była już inną kobietą, mającą tylko jeden, jedyny cel w życiu: odnaleźć syna. Dlatego właśnie David się z nią rozwiódł. Rozwiódł, ale nie porzucił. Nalegał na kupienie tego apartamentu w El Paso i płacił alimenty w wysokości czterdziestu Sprawdź przykład szmuglerów. Susanna... i True? To miało sens. Milla nie miała żadnych dowodów, nie znała żadnych faktów, ale intuicja podpowiadała jej, że to ma sens. an43 340 Wyjęła jeden z pistoletów z reklamówki, po czym położyła torbę na podłodze, po lewej stronie nóg. - Co się dzieje? - zapytał Rip. - Z kim rozmawiałaś? - Z niejakim Diazem. - Słyszałem o nim - chrząknął głośno lekarz. - Od kogo?