- Lorenzo pracował z człowiekiem, który nazywa się Arturo

był, kiedy przyszłam. Mógł zrobić wszystko, co tylko chciał! Milla obeszła wszystkie okna, sprawdzając, czy którekolwiek nosi ślady włamania. Nie musiała być detektywem, by stwierdzić, że okna są nienaruszone. Jakkolwiek facet tu wszedł, nie pozostawił żadnych wyraźnych śladów. - Nie mogę w to uwierzyć - Joann ciągle się trzęsła. - Ty po prostu siedziałaś i rozmawiałaś sobie z nim, zero nerwów! A to... przecież najbardziej przerażający człowiek, jakiego widziałam na oczy! an43 106 - Zero nerwów? - Milla przełknęła ślinę i też przysiadła na krześle. - Akurat. Tak mnie trzęsło, że musiałam usiąść. Bałam się, że nie ustoję. - Jakoś nie zauważyłam. Myślałam, że on zabije nas obie. Ten jego wzrok... Czułam się, jakbym patrzyła na własną śmierć. - Ale ostatecznie przeżyłyśmy. Co więcej, dzięki niemu mam informację, której szukałam od dziesięciu lat - Milla przymknęła oczy. - Arturo Pavón. Mam nazwisko. Nareszcie mam nazwisko! Czy ty http://www.oritrendy.pl/media/ wyruszył na poszukiwanie kondomów, wolał nie zostawiać ważnych spraw na ostatnią chwilę. Po jego wyjściu Milla przeszła się po domu, poprawiając to i tamto tu i ówdzie. Poprzekładała poduszki w dużym pokoju, dobierając je kolorami. Zasłała łóżko Diaza i wrzuciła pościel ze swojego do pralki. Wątpiła, by miała jeszcze okazję spać w „swojej" sypialni. Nie rozumiała własnych uczuć. Nie wiedziała, czy dręczy ją niepokój, czy czuje ulgę. Jeszcze wczoraj była pewna, że nigdyw życiu nie przebaczy Diazowi jego zbrodni, że przepaść między nimi jest bezdenna i ostateczna. A potem Diaz niespodziewanie poradził sobie z tą przepaścią, umieszczając przy okazji Millę z powrotem tam, gdzie była wcześniej: pod sobą, rozłożoną na wznak. Ostatniej nocy chciała zostać tam na zawsze.

kawy. Czuła pustkę. Przez ponad dziesięć lat miała w życiu cel. Miała się na czym skupić. Bólu też nie brakowało, a jakże. Ale ten ból czemuś służył. A teraz... nie było już nic. Będzie musiała powyrzucać kamienie z domu. Justin nie będzie ich potrzebował. Sprawdź - Przepraszam, ale muszę iść. Felicia D'Angelo ma gorączkę i podwyższone ciśnienie. A jest dopiero w dwudziestym tygodniu. Muszę jechać do szpitala, tam się z nią spotkam. - Do którego? - spytał Rip; jego żona pracowała w dwóch klinikach. Powiedziała mu, a potem pochyliła się, by pocałować go w policzek. Nie zwróciła uwagi na to, że spiął się cały. - Biorę samochód. Zawołasz sobie taksówkę, dobrze? - Nie ma potrzeby - odezwał się True, patrząc to na Millę, to na Ripa. - Mogę podwieźć was oboje. - Nie, to za duży kłopot - powiedziała Milla. - Mieszkamy na przeciwnych krańcach miasta. - Wiem o tym doskonale. Żaden problem.