- Wobec tego skoncentrujmy się - powiedziała energicznie Rainie. - Ja

krył, zatrzeć ślady we wszystkich komputerach w pracowni i wymknąć się z gabinetu, by popełnić morderstwo. – Zmarszczyła brwi. – Skomplikowane, choć nie niemożliwe. – Daj mu sześć punktów – powiedział Sanders. – Miał motyw i sposobność. Na nazwisko Vander Zandena zarejestrowano co prawda tylko strzelbę, dwudziestkę dwójkę, ale posiadanie lewej broni nie jest taką znowu rzadkością. Jeśli już facet obmyśla zawiłą zbrodnię, może równie dobrze kupić czarnorynkowy pistolet. – Racja – rzuciła oschle Rainie. Już miała oddać głos Luke’owi, gdy wtrącił się Quincy. – A co z panią Vander Zanden? – To znaczy? – zapytał Sanders. – Może wiedziała o romansie męża? Czy sąsiedzi wspominają o jakichś małżeńskich niesnaskach? – Eee... – Choć raz nieskazitelny detektyw wyglądał na zbitego z tropu. – Będę musiał to jeszcze sprawdzić. Rainie poczuła przypływ złośliwej satysfakcji. A więc jednak Sanders nie wiedział wszystkiego. Kto by pomyślał. Wróciła do listy podejrzanych. – Luke, przekaż Sandersowi najnowsze informacje o Danielu i Angelinie Avalonach. Hayes odwrócił się do Sandersa. Nie miał notatek ani kopii do rozdania, a wyraz jego twarzy wyraźnie świadczył o uczuciach, jakie budziły w nim kolorowe teczki kolegi z policji stanowej. http://www.opieka-medyczna.net.pl/media/ wygląda. Przez chwilę po omacku szukała kluczem zamka. Wreszcie otworzyła drzwi. Od razu poczuła na twarzy powiew wiatru. Co, u licha? Zapaliła światło i machinalnie sięgnęła do kieszeni, wypatrując innych oznak niebezpieczeństwa. Nie miała przy sobie broni: dziewiątka i zapasowa dwudziestka dwójka zostały w bagażniku wozu patrolowego. Trzeba było pomyśleć wcześniej. Wyłączyła szybko światło i poczekała, aż oczy przyzwyczają się do ciemności. Nadal żadnych niepokojących dźwięków. Tylko ten powiew na twarzy. W końcu zlokalizowała jego źródło – przesuwane szklane drzwi na werandę stały otworem. Shep? Zapaliłby światło i usiadł w widocznym miejscu. Wolałby nie ryzykować, że zastrzeli go jako intruza. Dave Duncan.

- Idę z powrotem do ucznia - powiedział spokojnie. - Nie wrócę. - Przykro mi... - Wyjeżdżam z tego stanu. Nie będziesz mógł mnie znaleźć. - Dobrze, Kimberly. - Nie jestem taka łatwa jak moja matka. Sprawdź wystarczająco naostrzone, albo, co jeszcze gorzej, zablokuje wszystkie emocje. Stanie się zimny i bezlitosny. On ma dopiero trzynaście lat, Shep. Chcę, żeby dostał szansę, aby stać się człowiekiem, jakim go widzieliśmy w marzeniach, a nie bohaterem prasowych sensacji. Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie wybór jest całkiem jasny. Ojciec Becky odpowiedział znużonym głosem: – Jaki wybór, Sandy? Danny nie należy już do nas. Decyduje o nim prawo, a ja znam tego potwora. Gdy tylko Danny się przyzna, zamkną go do końca życia. I nawet jeśli przejdzie terapię i znowu stanie się naszym dobrym chłopcem, co mu, do diabła, z tego, jeśli będzie odsiadywał karę z brutalnymi bandziorami? Może od razu kupmy koszulkę z napisem „Zgwałćcie mnie” i ubierzemy go w nią na występy podczas pieprzonego procesu? – Shep! – Sandy, a jak myślisz, co się stanie? Jak myślisz, dlaczego tak bardzo się boję? Mama milczała. Wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Becky już miała buzię mokrą od