trzem młodym damom wychodzącym od modystki. Drobne, ładne i rozchichotane. Nie

Ostatni fragment układanki trafił na swoje miejsce. - Jeśli nie zgodzisz się ożenić z Rose. Zamrugał. - Skąd wiesz? - Mam oczy i uszy. Spędziłam z twoimi krewniaczkami więcej czasu niż ty. Ujął jej dłoń. Jego ręce były ciepłe i silne. - Alexandro, moje nazwisko może cię ochronić. Nawet jeśli lady Welkins i Fiona zaczną rozsiewać głupie plotki, nikt nie śmie się do ciebie zbliżyć, jeśli... będziesz moją żoną. Wyjdź za mnie, proszę. Oświadczyny szły mu coraz lepiej. W głębi duszy pragnęła paść mu w ramiona i pozwolić, żeby się nią zaopiekował. Z drugiej strony, rozum podpowiadał, że nie należy polegać na nikim oprócz siebie. Poza tym nie mogła zlekceważyć wyraźnego wahania w jego głosie ani... siedemnastoletniej dziewczyny, która wiązała z kuzynem pewne nadzieje. - Gdybyś mnie poślubił, nie musiałbyś żenić się z Rose. - I tak nie muszę się z nią żenić, Alexandro... - Nie. - Wstała z podłogi. - Fiona chce, żebym wyjechała, bo uważa mnie za rywalkę córki. Dzięki Emmie Grenville mam dokąd pójść. - Następnym razem, kiedy Fiona się na mnie zdenerwuje, zacznie rozpowiadać o tobie takie rzeczy, że nawet Akademia Panny Grenville cię nie zatrudni. - Tylko po to, żeby zrobić ci na złość? http://www.operacje-plastyczne.biz.pl/media/ Nad dachami Mayfair zahuczał pierwszy grzmot. Jednocześnie otworzyły się frontowe drzwi rezydencji. - O co chodzi, Wimbole? - Prosił mnie pan, milordzie, żeby pana powiadomić, kiedy minie trzecia - odparł kamerdyner swym zwykłym monotonnym głosem. - Właśnie wybiła na zegarze. Lucien wypuścił z ust kółko dymu. Natychmiast porwał je silny podmuch. - Sprawdź, czy okna w gabinecie są zamknięte, i podaj panu Mullinsowi szklaneczkę whisky. Sądzę, że niebawem będzie jej potrzebował. - Jak pan każe, milordzie. W chwili gdy pierwsze krople deszczu zaczęły padać na płytkie granitowe stopnie, w Grosvenor Street z turkotem wjechała karoca i skręciła ku Balfour House. Lucien po raz ostatni zaciągnął się cygarem, zgasił je o kolumnę i wyrzucił, klnąc cicho pod nosem. Diablice umiały wybrać stosowny moment.

Nie spodziewała się odpowiedzi, lecz nie potrafiła zapanować nad emocjami. Wczorajszy pocałunek był inny niż poprzednie i bardziej ją przeraził, czuła bowiem, że czyni ją wyjątkowo słabą i bezbronną. Zdawała sobie sprawę, iż ostatniej nocy pragnęła jeszcze więcej. Zamarzyła się jej inna rola niż tylko bycie kochanką na parę godzin. A przecież pracowała jako agentka CIA i świetnie sobie radziła. Miała własny pseudonim, kod rozpoznawczy, Stuart nie było nawet jej prawdziwym nazwiskiem. Gdyby Bryce dowiedział się o tym, natychmiast by się jej pozbył. Nie umiała oprzeć się jego czarowi, gdy całował tak... jakby ją wielbił. Jakby pragnął, żeby stała się dlań kimś więcej niż kobietą na jedną noc. Nie wiedziała, czego właściwie bardziej się obawia - jego niechęci po ujawnieniu, kim jest naprawdę, czy zaznania kilku dni normalnego życia jak w rodzinie. Oboje mieli teraz gorycz we wzroku. Bryce zastanawiał się, o czym myślała. Wiedział, że wczorajszy pocałunek coś między nimi zmienił, wywołał głębsze uczucia. Jednak zaraz uprzytomnił sobie, jaką krzywdę wyrządził własnej żonie. Obawiał się, że sytuacja mogłaby się powtórzyć, gdyby związał się z kimś ponownie. - Wrócę późno - rzucił, sięgając po marynarkę. Klara skinęła głową i oboje opuścili kuchnię. W holu Bryce zatrzymał się i pogłaskał córeczkę po głowie. Sprawdź - Chcesz, żebym z tobą poszła? - Nie. Sama sobie poradzę z lordem Kilcairnem. Tym zapewnieniem nie przekonała nawet siebie, ale Vixen skinęła głową. - Będę blisko. Omal się nie roześmiała, gdy wyobraziła sobie, jak drobna przyjaciółka walczy z wysokim i silnym mężczyzną. Uczepiła się tego obrazu, idąc za kamerdynerem. Lucien stał pośrodku biblioteki, twarzą do drzwi. Jego zmysłowe usta były zaciśnięte w wąską kreskę, ogorzała twarz blada i ściągnięta. Nie poruszył się, gdy Timms zamknął za sobą drzwi. Patrzył na nią bez słowa. - Chciałem przeprosić - powiedział w końcu cichym głosem. - P - przeprosić? Odchrząknął. - Tak. Jesteś nauczycielką mojej kuzynki. Na chwilę... pozbyliśmy się hamulców, ale