Doktor Samuel przerzucił kilka stron i wskazał inne zdjęcie.

jest ważniejsze niż skromność i obiema rękami schwyciła go mocno za szyję. Przy kanapie w salonie Jack zatrzymał się, czubkiem buta przesunął poduszki w jeden róg i delikatnie ułożył na nich Malindę. Sam, podparty na łokciu, ułożył się obok. - Robiłaś już to kiedyś? - zapytał patrząc jej w oczy. Tak pytają dzieciaki w szkole, Malinda znała to pytanie, ale nie z doświadczenia. Chciała tego, ba, sama o to prosiła. Ale wszystko działo się za szybko. Odsunęła się trochę, bo uwierał ją guzik od kanapy. - Oczywiście. Jack zaśmiał się, przełożył nogę przez jej nogi i przyciągnął ją do siebie. - Nie nadajesz się na pokerzystkę - powiedział. Chcąc zyskać na czasie Malinda nerwowo oblizała wargi. - Dlaczego? Jack lekko dotknął kącika jej oka. http://www.ogrodymody.com.pl/media/ – Źle – odparła łamiącym się głosem. – Fatalnie. – To już lepiej – powiedział nieco cieplej. – Złamałaś mi serce. Przełknęła ślinę, nie wiedząc, czy kolejne słowa przejdą jej przez ściśnięte gardło. – Wybacz mi, John. Nie chciałam... Nie sądziłam... Proszę, nie. Nie zwrócił uwagi na jej błagania i podszedł do niej z tyłu. – Mógłbym cię teraz zabić. – Schylił się, a ona poczuła na szyi jego oddech. – To byłoby za łatwe. I wyjątkowo łagodne, a nawet przyjemne, gdy się pomyśli o tym, co mi zrobiłaś. Gwałtowny szloch wstrząsnął jej piersią. Jak mogła sądzić, że Richard czy ktokolwiek inny zdoła ją ochronić przed Johnem?! – Świetnie – ucieszył się. – Widzę, że nareszcie zaczynasz coś rozumieć. Wiesz już, że nie można mnie pokonać, bo walczę o sprawiedliwość.

ROZDZIAŁ ÓSMY - Lauro? - zawołała Kelly z salonu. - Co to jest? Laura wytarła ręce, przerzuciła ręcznik przez ramię i weszła do salonu. Zatrzymała się na widok stosu przewiązanych zieloną wstążką pudełek z balsy. - Sprawdźmy, myszko. Sprawdź strach pokazuje, jak bardzo jesteście związani z Emmą. Staliście się jedną rodziną. A wszystkie te obawy po jakimś czasie powinny minąć – dodała ciepło. – Obiecuję. Kate zaśmiała się, chociaż wciąż kołatało się w niej przekonanie, że nawet Ellen nie zna całej prawdy o dziewczynie, która urodziła Emmę. – Z tego wynika, że nawet nie dzwoniła, żeby się dowiedzieć o małą? Nie chciała nic wiedzieć? – Nic, Kate. Ale mogę cię zapewnić, że bardzo starannie wybrała rodziców dla swego dziecka. Jeszcze u żadnej z moich matek nie widziałam takiej pewności. Jestem przekonana, że nie będzie was chciała niepokoić. Kate pożegnała się i odłożyła słuchawkę. Niestety ta rozmowa niewiele jej pomogła. Wciąż miała w uszach pełne pociechy słowa Ellen, jednak nadal nie mogła otrząsnąć się z wrażenia, że matka Emmy już