bedziesz wiedziała, dlaczego zakochałas sie w Aleksie, a to

zdjecie. Alex zmarszczył brwi, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał. - Och, tak. Mamy teraz drugie dziecko. - Oparł podbródek na dłoniach i westchnał cie¿ko. - Có¿, teraz jest tyle problemów, ¿e nie mysle o sesjach fotograficznych. Poleciłem ju¿ moim pracownikom, by ci umo¿liwili dostep do wszystkiego, co bedzie ci potrzebne. Mo¿esz pracowac w sali konferencyjnej, ale jesli chcesz, znajde ci jakies wolne biuro. - Sala konferencyjna wystarczy, o ile bede mógł wynosic dokumenty poza obreb budynku. Alex podrapał sie po głowie. - Pod warunkiem, ¿e zamieszkasz w swoim pokoju w naszym domu. Wolałbym, ¿ebys nie zabierał dokumentów do hotelu, gdzie ka¿dy mo¿e miec do nich dostep. Nie co, ¿e ci nie ufam. To tylko kwestia bezpieczenstwa. - Ju¿ przekazałes mi czesc dokumentów - przypomniał Nick, ani przez chwile nie wierzac w wyjasnienia brata. - Wiem. Ale potem doszedłem do wniosku, ¿e to zbyt ryzykowne. http://www.ogrodymody.com.pl - powiedział powa¿nie. - To nie w moim stylu. - Jego niebieskie oczy patrzyły na nia tak przenikliwie, ¿e Marla miała ochote zapasc sie pod ziemie. -Cos takiego zdarzyło mi sie dotad tylko jeden raz. Dawno temu. -Usmiechnał sie krzywo. - Szkoda, ¿e tego nie pamietasz. Marla buntowniczo uniosła podbródek. - Owszem, wielka szkoda - powiedziała. - Nie obchodzi mnie, co sie kiedys wydarzyło miedzy nami, Nick. Po prostu chce pamietac. 325 - Có¿, mnie obchodzi, co sie wtedy stało, moja pani. Obchodzi mnie i pamietam to i nie mam najmniejszego zamiaru przerabiac tego po raz drugi.

- Akurat. - Naprawde. - Jasne. - Cissy zamkneła oczy, przytulajac do siebie pluszowego lwa. Po jej policzkach spłyneły dwie du¿e łzy. Pociagneła nosem. Marla ruszyła w strone łó¿ka, ale Cissy najwyrazniej Sprawdź rozpiał górny guzik koszuli. - Czasami oczywiscie tak, ale na ogół nie. - Nie wydaje ci sie to dziwne? - Znów rozbolała ja głowa. - Nie, chyba nie. Jestesmy mał¿enstwem od tak dawna. Tak wyszło. -Wzruszył ramionami. - To nie takie złe. Ka¿de z nas ma swoje własne ¿ycie. - Ale udało nam sie poczac dziecko. - Cos tu nie pasowało. - Tak. - Usmiechnał sie i pod warstwa wytwornych manier Marla dostrzegła slad chłopiecego wdzieku. - To nam sie udało. Chodz. Masz racje, ju¿ czas, ¿ebys zobaczyła tego małego diabełka. - Poprowadził ja do znajdujacych na koncu sypialni podwójnych oszklonych drzwi. Za nimi znajdował sie