decyzji, zresztą zgodnej z wolą mojego drogiego męża. Planował dziś ogłosić zaręczyny, w

gły mnie te same dźwięki, które słyszałam już wcześniej. A ty mi wmawiałeś, że nie ma powodu do zmartwień! Tom wykonał ręką nieokreślony gest. — Bo nie ma. Ni- by co to wszystko miałoby znaczyć? — Nie mam pojęcia. I to właśnie mnie martwi. Chodzi o to, że gdy śpimy — ona schodzi na ó$ł. Wymyka się z po- koju dzieci, po czym ześlizguje się cichuteńko po scho- dach. — Ale po co to robi? — Tego nie wiem! Ubiegłej nocy słyszałam, jak scho- dziła na dół, bezszelestnie zsuwając się po stopniach, ni- czym myszka. Słyszałam ją na dole, a potem... — A potem co? — Później słyszałam, jak się wydostała na dwór przez drzwi prowadzące do ogrodu. Wyszła na zewnątrz budyn- ku. Tyle udało mi się wówczas ustalić. Tom potarł ręką podbródek. — Mów dalej. — Zaczęłam nasłuchiwać. Usiadłam na łóżku. Ty oczy- wiście spałeś. Jak kamień. Nawet nie próbowałam cię bu- dzić. Wstałam i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety http://www.odnowahodyszewo.pl - A co myślisz teraz? - spytała, wiedząc, że nie powinna. - Powiedzmy, że coś się zmieniło. - To może znaczyć wiele rzeczy - zauważyła, uświadamiając sobie, jak wielką wagę przywiązuje do opinii tego człowieka. - Nie zamierzam prawić ci komplementów. - Czemu? - Chcesz usłyszeć, że kiedy widzę cię z Karoliną, czuję twoją miłość do niej? - To prawda. Kocham małą. - Albo że kiedy czasem na mnie spojrzysz, nie mogę oddychać. Starałem się nie myśleć o tobie, odkąd cię tylko zobaczyłem w drzwiach mego domu, ale już więcej nie chcę się o to starać. Bryce podniósł się z kanapy i podszedł do Klary, a ona się cofnęła. - Dlaczego się mnie boisz? - Ponieważ, gdyby to był tylko czysty seks, mogłabym jakoś panować nad sytuacją - rzekła drżącym głosem. - Ale nie jest, prawda? Klara pokręciła głową, a on zbliżył się jeszcze bardziej.

- Misiaczek? - spytał Michael, a ona skinęła głową. Brat chwycił ją w ramiona. Potem dołączyła do nich Cassie. Klara zaczęła płakać z radości. Nie wiedziała, co powiedzieć, gdy pojawił się Richard. - Przepraszam - wymamrotała, a on mocno ją przytulił. - Już dobrze. Wszystko zostało wybaczone. Jesteś w domu - zapewnił. - Bryce do mnie dzwonił. Szukał cię - rzekła Katherine Davenport, podając Klarze mrożoną herbatę. - Czego chciał? - spytała dziewczyna, czując, że ręka jej drży. Sprawdź Oczywiście pamiętał. Hope prychnęła ze wzgardą. Był tak wdzięczny, że żona ratuje go z opałów, że nie zadawał żadnych pytań. Widziała jednak cień powątpiewania w jego oczach. Uśmiechnęła się do własnego odbicia. Philip był głupcem, słabeuszem bez kręgosłupa, napawał ją niesmakiem. W lustrze mignęła jej sylwetka Glorii, która próbowała przemknąć niezauważona obok na wpół otwartych drzwi matczynej sypialni. - Glorio, to ty? Usłyszała westchnienie córki i ponownie się uśmiechnęła. Gloria ostatnio znów coś zmalowała. Za chwilę powie jej, że wie ojej występkach, a potem ją ukarze. Panowała nad córką z równą łatwością, jak nad mężem. - Tak, mamo? - Przyjdź tu, proszę. Gloria stanęła w progu, zaplotła ręce na piersiach, przyjęła wyzywającą pozę. - Słucham. - Jak ci się podobała „Maska”? - Widząc skonsternowaną minę córki, Hope zmrużyła oczy. - Pytam o film.