Spóźniał jej się okres.

Shep westchnął i zastanawiał się, czy za chwilę zniszczy resztę swojego życia. Wiedział, że wszyscy uważają go za wrednego sukinkota w pracy i, szczerze mówiąc, zasłużył sobie na to. Kiedyś był dumny ze swojej reputacji. Nigdy nie bał się użyć pałki, żeby zdzielić delikwenta po głowie albo w brzuch, albo w plecy. Posuwał się nawet do tego, że „dopasowywał” dowody, jeżeli trzeba było skazać odpowiednią osobę, albo przymykał oko, kiedy któryś z jego przyjaciół złamał prawo. Miał swój zestaw zasad i były one nader rozciągliwe. Za odpowiednią cenę. Nie widział nic zdrożnego w tym, że brał od przyjaciela parę dolarów za przysługę. Do diabła, gdyby nie uporządkował sprawy Johnsona juniora, który po pijaku strzelał do znaków drogowych „stop” i jakimś cudem zdołał zabić rozpłodowego byka starego Cowana, dzieciak wylądowałby w więzieniu i pewno nigdy nie skończyłby college’u. Shep strasznie go zbeształ, trochę obił, powiedział, jaki jest z niego gówniarz, a potem przyjął dowód wdzięczności od jego ojca. Wszystko dobrze się skończyło. Byk Cowana był ubezpieczony, a dzieciak Johnsona został księgowym, sporządniał, nawet poślubił metodystkę i miał z nią bliźnięta. A najstarszy syn Shepa, Timmy, dostał aparat na zęby. Numer z Johnsonem wypalił. Czy to było opłacanie się stróżowi sprawiedliwości? Łapówka? A kogo to obchodziło? Zdaniem Shepa sprawiedliwości stało się zadość, nie kosztowało to podatnika ani centa, a najgorszym efektem całej sprawy było to, że stary Cowan jadał najgrubsze, najtwardsze steki po tej stronie Amarillo. To nie tak, że Shep był nieuczciwy. Co to, to nie. On był po prostu praktyczny. A praktyczny człowiek musi umieć zadbać o sprawy. Ale ani razu nie zdradził Peggy Sue. Oczywiście miał mnóstwo okazji. Mnóstwo kobiet interesowało się nim. Mnóstwo. Ale nie chciał ryzykować utraty żony i dzieci. http://www.oczyszczalnie-sciekow.net.pl/media/ wybuchowy temperament, przez co narobił sobie wielu wrogów. Mało kto odważyłby się wejść Ramónowi w drogę. Niektórzy biali w miasteczku uważali go za zarozumialca i nie mogli przeżyć tego, że Estevan wraz z rodziną całymi dniami pracuje i dużo zarabia, podczas gdy im, nie tak zaradnym, wiodło się mamie. Sukces Ramóna Estevana niejednego kłuł w oczy. Ross McCallum głośno manifestował swoją niechęć do tego „zasmarkanego meksykańskiego brudasa”. Przed laty Badger Collins wybił szybę w jednym z okien sklepu, a Nell Hart, kelnerka z miejscowego baru, musiała uciekać z Bad Luck, bo potajemnie umawiała się z Ramónem na randki. Została wyklęta nie dlatego, że Ramón miał żonę, ale dlatego, że był z pochodzenia Meksykaninem. Taki wstyd dla białej dziewczyny! Uprzedzenia były nieodłączną częścią życia w Bad Luck. Nawet ojciec Shelby, sędzia, zobowiązany wymierzać sprawiedliwość bez względu na rasę, kolor skóry czy wyznanie obywateli, wyraził dezaprobatę dla zachowania Nell. Oczywiście, wszystko to działo się wiele lat temu, kiedy Shelby była małą dziewczynką, jeszcze zanim umarła jej

tuliła do siebie dziecko, jakby sie bała, ¿e ono zaraz rozpłynie sie w powietrzu. Marli wydała sie dziwnie obca. Na jej skórze nie było ju¿ sinców ani widocznych szwów. Krótkie, ciemne loki okalały blada twarz o lekko wystajacych kosciach policzkowych, nieufnych zielonych oczach, szerokich, ładnie zarysowanych brwiach i prostym nosie, na którym widniało Sprawdź Zadzwonił telefon, Paterno podniósł słuchawke jedna reka, druga pokazujac Janet, ¿eby zaczekała. Rozmowa była krótka. Dzwonili z laboratorium w sprawie morderstwa popełnionego kilka dni wczesniej na Lombard Street. Paterno odło¿ył słuchawke i opadł na oparcie krzesła, które skrzypneło rozpaczliwie. - Po co ktos miałby stac na srodku górskiej drogi w samym srodku nocy? - spytała Janet. - I dlaczego miałby swiecic? - dodał Paterno w zamysleniu. - Mo¿e wcale nie swiecił. Mo¿e Marle Cahill oslepiły reflektory cie¿arówki. - Ona twierdzi, ¿e zródłem swiatła był człowiek na