– Jeśli rzeczywiście chcesz wiedzieć, co się stało, Shep, pozwól nam porozmawiać z

Glenda skinęła do słuchawki i sięgnęła po radio, żeby wezwać kolegów agentów. Już miała je włączyć, kiedy zadzwonił telefon. Kolejny wielbiciel - pomyślała. Po chwili włączyła się automatyczna sekretarka. Glenda usłyszała głos, który wcale nie był obcy. Dzwonił Albert Montgomery, ale mówił jakby nie swoim głosem. - Jezu Chryste, Glenda! - jęknął. - Odbierz! Próbowałem dzwonić na komórkę... Myliłem się. Przestępca jest tutaj! O Boże! On ma nóż! Usłyszała krzyk, ale zignorowała go. Rzuciła swój telefon na marmurowy blat. Wyciągnęła prawą rękę i chwyciła białą słuchawkę bezprzewodowego telefonu Quincy'ego. Natychmiast odczuła potworny ból. Głęboki, przejmujący żar, jakby ktoś przyłożył do jej dłoni rozgrzany do czerwoności pręt. Krzyknęła. Upuściła słuchawkę. Chwilę później usłyszała piski systemu alarmowego. Ktoś go wyłączył i wszedł do środka. Drzwi się zamknęły i zostały zablokowane. Popatrzyła na swój pistolet. Leżał w zasięgu ręki. Potem na swoją prawą dłoń, poparzoną jakimś kwasem. Na skórze pojawiły się wstrętne bąble. Nie była w stanie poruszać palcami. 224 - Przepraszam, Quincy - wymamrotała. Potem zobaczyła, jak do kuchni wchodzi agent specjalny Albert Montgomery http://www.nowapsychologiabiznesu.pl/media/ – Wiesz, kiedy Danny mógł spotkać się z tą osobą? Albo kiedy zaczęli korespondować? Pokręcił gorliwie głową. Cały czas nie śmiał spojrzeć Rainie w oczy. – Richard, korzystasz z Internetu? Dostałeś kiedyś email od panny Avalon? – Właśnie kupiłem pierwszy komputer. Idzie mi całkiem nieźle, ale nie czuję się jeszcze zbyt swobodnie w sieci. Właściwie myślałem, żeby wziąć kilka lekcji u Danny’ego. Moglibyśmy w ten sposób nawiązać bliższy kontakt. – Nigdy nie dostałeś emaila od panny Avalon? – powtórzyła Rainie. – Nie. A dlaczego? – To wszystko. Z tobą skończyliśmy. – Wykonała rękami żartobliwy gest, jakby chciała powiedzieć „a kysz!”. Richard Mann skinął głową, poczekał jeszcze chwilę na wypadek, gdyby policjantka zmieniła zdanie i odmaszerował w stronę, gdzie czekały jego znajome. Bez wątpienia powie im, że udzielił bezcennej pomocy władzom prowadzącym śledztwo w sprawie tej ohydnej zbrodni. Bez wątpienia koleżanki wygładzą mu nastroszone piórka i

162 - Ben Zikka, najlepszy przyjaciel mojego ojca - mruknął Quincy. - Razem się wychowywali, razem byli na wojnie. Ojciec tyle opowiadał... Kimberly i Rainie nie odzywały się. - To stary człowiek - szepnął Quincy. - Ma siedemdziesiąt pięć lat i nawet nie pamięta, że sikać należy do pisuaru! Jest chory, łatwo go wystraszyć. Sprawdź Kimberly zamrugała. - Zaburzenia przywiązania do rodziny to jeden z moich ulubionych tematów. - Popatrzyła na Rainie z większym uznaniem. - Nie wiedziałam, że specjalizowałaś się w psychologii. - Tak, ale nie zrobiłam magisterium. - To i tak robi wrażenie. - Dzięki. Znów wróciły do picia kawy. Po chwili Kimberly powiedziała cicho: - Rainie, możesz mówić dalej? O wiele łatwiej jest mi mówić o twoim życiu niż o moim. - Kimberly, jest mi naprawdę przykro. - Kto mi pomoże zaplanować mój ślub? Do kogo będę telefonowała, kiedy będę się spodziewała pierwszego dziecka? Kto będzie mnie trzymał za