Ciekawym przypadkiem, o którym później będziesz mógł napisać artykuł dla

– Zwykle to uczniowie. – Zakładamy, że tak było i w tym przypadku. Działaj zdecydowanie. I szybko. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Abe rozumiał, co szef ma na myśli. Kiedy krzywda dzieje się dzieciom, ludziom po prostu odbija. Policjantom czasem też. Zamówił samochód, zarezerwował pokój w hotelu, zebrał wszelkie informacje na temat tragedii w Bakersville i ruszył w drogę. – Jeden beznadziejny szeryf i dwoje niedouczonych funkcjonariuszy – mamrotał pod nosem, jadąc do domu po bagaż. – Dzieci zabijają dzieci, a oni nie mają nawet sekcji zabójstw, żeby zapanować nad tym bałaganem. Dobrze, że tam jadę, bo te prowincjonalne dupki pewnie robią pod siebie ze strachu. Palec zsunął się ze spustu. – Danny – szepnęła. Chłopak stał przed nią z oszołomionym wyrazem twarzy. W wyciągniętej prawej dłoni pewnie trzymał dwudziestkę dwójkę. Celował gdzieś w okolice kolan Rainie. Lewą ręką, opuszczoną bezwładnie, ściskał trzydziestkę ósemkę. Przez chwilę Rainie nie wiedziała, gdzie ma patrzeć. Nadal mierzyła do Danny’ego. Shep zrobił krok w jej stronę. – Stać! – krzyknęła, sama nie bardzo wiedząc, do którego z nich dwóch. Shep był wciąż uzbrojony i choć ufała mu jako przyjacielowi, nie mogła zapominać, że jest przede wszystkim http://www.nabudowie.net.pl/media/ pułkownikowi wydało się niewiarygodne, że ledwie kilka dni temu mieszkała tu młoda i zapewne szczęśliwa rodzina – zajmowała się jakimiś zwykłymi sprawami, oczekiwała pierwszego dziecka. Nic żywego, ciepłego, radosnego w takim miejscu zdarzyć się nie mogło. Pułkownik zjeżył się – jakoś nagle zrobiło mu się chłodno, mimo wełnianej fufajki włożonej pod marynarkę i kamizelkę. Na wszelki (diabli wiedzą jaki) wypadek wyjął spod pachy smitha-wessona i wsunął za pasek spodni. Drzwi były zabite dwiema skrzyżowanymi deskami. Policmajster wsunął palce w szczelinę, szarpnął do siebie z całej siły i omal nie upadł – tak lekko wyskoczyły gwoździe ze zbutwiałego drewna. Ciszę rozerwał przyprawiający o duszności trzask i zgrzyt; z dachu, machając w popłochu skrzydłami, zerwał się jakiś wielki ptak. Okno Lagrange wypatrzył od razu: szary kwadrat na czarnym tle. Czyli trzeba podejść, przeżegnać się i powiedzieć: „Przyjdź, duchu święty, na ślad, któryś zostawił, na to Gabriel ze Złym ma umowę”. A niech to, żeby się tylko nie pomylić.

Żałowała, że nie jest inną osobą... Żałowała, że nie potrafi zmazać z jego twarzy tego smutku. Tymczasem siedziała jak niegrzeczna uczennica przyłapana na gorącym uczynku i czekała na pierwszy cios. – Nie patrz tak na mnie – zniecierpliwił się. – Nie jestem twoją matką ani mężem, który cię bije. Czasem mam ochotę skręcić ci kark, ale nigdy cię nie uderzę. Sprawdź grupy. Zaczynali strzelać, bo mieli zły dzień, bo byli niezrównoważeni emocjonalnie, bo ktoś ich namówił, bo się upili lub naćpali, zakochali lub odkochali, bo szukali sławy, zemsty lub śmierci. Masowi mordercy mogli być młodzi lub starzy, bogaci lub biedni, wykształceni lub ciemni, przystosowani społecznie lub nie. Improwizowali albo też starannie planowali zbrodnię. Poza tym wielu przestępców tego typu kończyło swoje wyczyny samobójstwem, co uniemożliwiło gromadzenie informacji na temat ich psychiki. Jakie były przyczyny załamania? O czym myśleli, kiedy wpadali w szał? Czy chcieliby powtórzyć zbrodnię, czy był to tylko jednorazowy krwawy wyskok? Nikt tego nie wiedział. Eksperci mogli najwyżej dokonać „oceny ryzyka”, mając do dyspozycji listę zachowań, które cechowały masowych morderców. Zgodnie z danymi statystycznymi przestępcy ci: 1) już wcześniej dopuszczali się aktów przemocy, na przykład, bili żonę, molestowali dziecko, urządzali bijatyki;