W przeciągu ostatniej godziny to już druga ślicznotka,

spuszczałam cię z oczu. Strzeżonego Pan Bóg strzeże... - zawiesiła głos. - Nie zwiedziesz mnie. Wyobrażałaś sobie te pocałunki. Shey nawet nie raczyła odpowiedzieć. Prychnęła tylko i znowu się roześmiała. Dobrze, że nigdy nie miał problemów z poczuciem własnej wartości, bo inaczej mógłby się teraz załamać. - Nie wiem, po co zawracam sobie tym głowę - rzekł. - Jesteś najbardziej wkurzającą dziewczyną, jaką dotychczas spotkałem. Nawet nie ma porównania do mojej ostatniej partnerki. Dlatego, jak bardzo ta rozmowa nie byłaby interesująca, muszę się pożegnać - dodał szyderczo. Shey przestała się uśmiechać. Nagle zrobiła się bardzo poważna. - Nadal zamierzasz tropić Parker, prawda? - Może - odparł Tanner, wzruszając ramionami. - W takim razie ja idę z tobą - oznajmiła i rzuciła ścierkę. - Tammy, wychodzę. - Nigdzie nie idziesz - zaoponował Tanner. - Nie ma sprawy - powiedziała Tammy i dodała: - Miło http://www.nabudowie.net.pl - Cara - powtórzył Tanner. - Piękne imię. - Dziękuję - powiedziała Cara, uśmiechając się. - Przykro mi Tanner, że niepotrzebnie przejechałeś taki szmat drogi. - Niepotrzebnie? Ja tak nie myślę. Zabieram Parker do domu. - Zgodziła się? - Cara nie ukrywała zdumienia. - Nie! - prychnęła Shey. - Ale niedługo się zgodzi - z przekonaniem zapewnił Tanner. - Wkrótce zrozumie, że to małżeństwo naprawdę ma sens. - Kochasz ją? - zapytała Cara. - Słucham?

sposób jak ja, zresztą chyba nie powinny. - Wyciągnęła kieliszek. - Mogę cię prosić? - Oczywiście. - Napełnił jej kieliszek i podał. - Ale skąd ta cała rozmowa? Pociągnęła spory łyk i zebrała się w sobie. - Bardzo mi przykro, że muszę ci to powiedzieć, Matthew. Sprawdź - Chciałem odegrać rolę Boga, a człowiekowi tego robić nie wolno. Chciałem wpłynąć na Caterinę, bo nie mogłem przeboleć odejścia mojej matki. Dla kochanka zostawiła mojego ojca i mnie. Caterina została z Ginem, ale poświęciła swoje dziecko dla własnych celów. Czułem się, jakbym zabił własnego brata. W jego głosie brzmiało nieskrywane cierpienie i Jodie pomyślała, że Caterina musiała wiedzieć, jaka będzie reakcja Lorenza, i że podjęła taką decyzję, aby rozmyślnie zadać mu ból. - Nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy! - To nie ty podjąłeś decyzję, tylko Caterina - powiedziała spokojnie Jodie. - To jej dziecko. Ty nawet nie byłeś ojcem. - Gdybym był, nigdy bym jej na to nie pozwolił - odparł żarliwie. - Nawet gdybym miał ją przykuć do siebie na dziewięć miesięcy. - Zamilkł na moment, a potem odezwał się spokojniej. - Moja matka powiedziała mi kiedyś, że mnie nie chciała. Właściwie to nawet nie chciała wyjść za mojego ojca. Uległa naciskom ze strony rodziny i potraktowała to małżeństwo jako ucieczkę spod ścisłej kontroli rodzicielskiej. - Miałam wielkie szczęście, bo moi rodzice kochali mnie i siebie nawzajem - odpowiedziała Jodie miękko. Nie była sobie w stanie wyobrazić, co czuje dziecko, które usłyszy od matki, że go nie chciała. - Ona sama była prawie dzieckiem w dniu ślubu. Miała siedemnaście lat, a mój ojciec dwadzieścia cztery. Bardzo ją kochał. Jej kochanek był kierowcą wyścigowym, poznała go przez znajomych. Był o wiele bardziej ekscytujący niż mój ojciec. Zabierała mnie ze sobą, idąc na spotkanie z nim. Nie miałem pojęcia, o co chodzi. Myślałem... Pokazał mi swój samochód i... Polubiłeś go, pomyślała Jodie ze współczuciem. Lubiłeś go i potem czułeś się tak, jakbyś zdradził swojego ojca... tak samo, jak twoja matka. - W końcu uciekli razem i moja matka zmarła na zatrucie krwi w Ameryce Południowej, gdzie on się ścigał. Mój ojciec nigdy się nie pogodził z jej utratą, a ja przysiągłem sobie już nigdy... - Nie zaufać innej kobiecie? - dokończyła za niego. - Nie pozwolę, żeby kierowały mną emocje - poprawił ją Lorenzo. - Czy naprawdę musimy być małżeństwem przez cały rok? Castillo jest już twoje, a Caterina wyjechała...