- Oczywiście.

Do tego ten blondyn uśmiechał się tak perfidnie i mierzył go swoimi seksownymi, niebieskimi oczami, jakby się z niego śmiał! Jakby mówił mu samym spojrzeniem, że jest lepszy, bo ma księcia! Pięści Krystiana zacisnęły się ze złości. Nie, nie da się sprowokować! Nagle za plecami blondyna pojawiła się wysoka postać. Serduszko chłopca zabiło szybciej, jego książę! Lecz po chwili znów czekało go rozczarowanie i jedyne, co mógł, to pozazdrościć. Blondyn odwrócił się, wtulając w wysokiego mężczyznę i całując go namiętnie. Aż zagryzł wargę, czując, że ta złość go zaraz rozsadzi. Książę był tylko jego! Co ten blondyn robi z Adamem?! Jakim prawem?! Mężczyzna odsunął się od bruneta, łapiąc za kurtkę. - Będę później – powiedział, odwracając się i mijając chłopaka z pełnym triumfu uśmiechem na ustach. Przynajmniej tak to zinterpretował Krystian, w którym aż kipiało ze złości. Książę oparł się nonszalancko o framugę, przyglądając się blondynowi z uniesioną brwią. Chłopak przełknął nerwowo ślinę, próbując jakoś poukładać sobie w głowie szalejące myśli. - Um, cześć – powiedział na początek. Jakoś w końcu trzeba było zacząć. Ale Adam się nie odezwał, kiwnął jedynie głową, wciąż spoglądając na niego i wyczekując wyjaśnień. – Bo… Po wczoraj… Naprawdę musimy tu o tym rozmawiać? – spytał zażenowany. Nie chciał, aby ktokolwiek oprócz księcia to usłyszał. http://www.mirand-nazar.com.pl Zesztywniała. Gdyby ją pocałował, dostałaby torsji. W ostatniej chwili lekko się uchyliła. - Niewykluczone... Jednak najpierw musimy załatwić interesy. Zacisnął palce na jej karku, ale zaraz ją puścił. Czerwone ślady, które po nich zostały, utrzymywały się jeszcze przez długie minuty. - Jest pani ostrożna, lady Isabell. - Nie przeczę. Dlatego zanim zostaną pańską kochanką, chcę zobaczyć na swoim koncie pięć milionów. A teraz, jeśli pan pozwoli, chciałabym już wracać. Zaraz zaczną mnie szukać. - Oczywiście, może pani odejść. - Do końca tygodnia muszę otrzymać to, o co prosiłam. - Wkrótce dostanie pani świąteczny prezent od ciotki z Brighton. Skinęła głową i wyszła. Blaque wrócił na sofę. Usiadł wygodnie i dopalając cygaro pomyślał o tym, że bardzo ją polubił. Nawet trochę żałował, że będzie musiał ją zabić. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Edward skończył czytać akta dopiero późnym popołudniem. Niektóre z materiałów zadziwiły go, inne przeraziły, jeszcze inne wprawiły we wściekłość. I choć przeczytał każde słowo, nadal nie był pewien, czy zdołał poznać Bellę. Mimo to chciał z nią porozmawiać. Zdawał sobie sprawę, że może być już za późno, niemniej chciał spróbować. Zwłaszcza że teraz sam przystąpił do spisku. Myślał o tym, idąc do apartamentów Alice. O tym, co przeczytał i usłyszał, nie mógł powiedzieć nawet bratu, podobnie jak nie wolno mu było uspokoić siostry, wyznając jej, że Blaque został namierzony. Zaczynał rozumieć, jak to jest, kiedy człowiek nie ma wyboru. Teraz on, tak jak Bella, musi grać swoją rolę do końca. Alice i Rosalie omawiały przygotowania do balu. - Edward, z nieba nam spadłeś - powitała go siostra. - Przyda nam się męski punkt widzenia.

od czasu ucieczki. Deszcz nareszcie ustał. Usłyszała równy, spokojny oddech i odwróciła głowę, żeby spojrzeć na mężczyznę, który spoczywał tuż przy niej. Leżała bez ruchu, rozpamiętując przepełniające ją uczucie. Trudno było go nie dotknąć, a jeszcze trudniejsza do zniesienia okazała się świadomość, że musi go opuścić. Chętnie wślizgnęłaby się w jego ramiona i przeleżała w nich jak najdłużej, ale wiedziała, że nie może go teraz budzić. Zadałby jej zbyt wiele pytań i Sprawdź Dopiero gdy podszedł i wziął ją za rękę, uświadomiła sobie, że niepotrzebnie mu o tym opowiada. Nieprzemyślane zwierzenia mogą mieć groźne konsekwencje. - Lady Isabell - pochylił się nad jej dłonią - ma pani złote serce i bystry umysł. A teraz zapraszam do salonu. Przedstawię ci resztę rodziny. Emmett McCarthy był przeciwnikiem, którego nie wolno było lekceważyć. Bella domyślała się tego już wcześniej, ale teraz, widząc go pośród najbliższych, nabrała pewności. Znała ze szczegółami całą jego przeszłość, poczynając od dnia, gdy został szeregowym policjantem, na tajnej pracy dla amerykańskiego rządu kończąc. Jego związek z rodziną panującą miał romantyczny rodowód, jednak Emmett nie był marzycielem. Gdy po uprowadzeniu Rosalie książę Carlise zwrócił się do niego z prośbą o pomoc, nie odmówił, mimo iż wycofał się już z czynnej służby. Rosalie została uwolniona, ale na skutek szoku straciła pamięć. Podczas długich miesięcy, gdy walczyła z amnezją, Emmett miał za zadanie ochraniać ją i jednocześnie prowadzić śledztwo. Wkrótce on i księżniczka zakochali się w sobie. Po rychłym ślubie Emmett odmówił przyjęcia książęcego tytułu, za to zgodził się objąć funkcję szefa ochrony. Przypominając sobie te informacje, Bella obserwowała go dyskretnie ze swego miejsca przy stole. Sprawiał wrażenie spokojnego, zamkniętego w sobie człowieka, bardzo oddanego rodzinie. Nie było najmniejszych wątpliwości, że zrobi wszystko, co w ludzkiej mocy, by ochronić swych najbliższych. Tymczasem rodzina księcia Carlise’a spokojnie omawiała bieżące sprawy. Bella w milczeniu się im przysłuchiwała. - Alice, wszyscy wiemy, że twoja sztuka jest skazana na sukces. - Rosalie uśmiechnęła się do bratowej. - Co oczywiście nie znaczy, że nie rozumiemy twojego zdenerwowania, prawda? - zwróciła się do siedzącego obok Emmetta, który przez cały czas trzymał ją za rękę. - Chciałabym mieć to już za sobą - westchnęła Alice. - Ale dobrze się czujesz? - O, tak. Czuję się wspaniale. Jasper i Bella tak mnie pilnują, że niemal nie wolno mi ruszyć palcem bez pisemnej zgody lekarza. - Jak to dobrze, że pani do nas przyjechała. - Rosalie zwróciła się do Belli z ciepłym uśmiechem. - Mam nadzieję, że zapewniamy pani dość atrakcji, aby nie tęskniła pani za domem? - Nie tęsknię ani trochę. Jestem zachwycona Cordiną. - Mam nadzieję, że obejrzy pani także naszą farmę. - Bardzo bym chciała. Wiele o niej słyszałam - odparła.