się pocieszać, wyobrażając sobie Justina roześmianego, bawiącego an43 42 się, rosnącego. Niewiedza i niepewność były potworne, ale wszystko było lepsze niż zamartwianie się myślami o możliwej śmierci dziecka. Wiele porwanych dzieci rzeczywiście spotykała śmierć. Wpychano je do bagażników samochodowych, aby przemycić przez granicę. Nawet jeśli gorąco zabiło ośmioro z dziesięciorga niemowląt, to cóż, przemytnik tracił na tym tylko trochę czasu. Pozostałych dwoje mógł sprzedać po dziesięć, dwadzieścia tysięcy dolarów za głowę, a nawet więcej - zależnie od tego, kto płacił i jak bardzo mu zależało. Policja próbowała ją pocieszać, mówiąc, że o Justina bandyci będą szczególnie dbali: jasnowłose, niebieskookie dzieci były przecież najdroższe, wyjątkowo wartościowe. Była to prawda, ale serce bolało Millę na myśl o porwanych malutkich latynoskich dzieciach, które nie miały nawet tyle szczęścia. Ale co, jeśli... jemu też się nie udało? Czy ci zbrodniarze bez uczuć przynajmniej chowali po ludzku swoje niewinne ofiary? Czy może po prostu rzucali je gdzieś do rowu, na pożarcie zwierzętom... http://www.medycznie.org.pl/media/ ale nie czuł tej różnicy. Jeśli decydował się zrobić coś dobrego, była to decyzja oparta na przemyśleniach, nie na uczuciach. Paradoksalnie w tym właśnie upatrywała swoją szansę. Poszukiwacze nie musieli się go obawiać. Tamtej nocy w Guadalupe Diaz mógł przecież zabić ją i Briana tylko dlatego, że stanęli mu na drodze. Ale nie zrobił tego, bo oboje nie stanowili dla niego żadnego za grożenia. Może pośrednio dla celu, który sobie wtedy postawił - a nie dla Diaza osobiście. Tak długo, jak nie przekroczy pewnych granic, nie ma się czego obawiać, może współpracować z Diazem. Przynajmniej taką miała nadzieję. Pamiętała reakcję True na nazwisko Diaza. Zdecydowała więc siedzieć cicho i nie mówić biznesmenowi o niespodziewanej wizycie w biurze. True chciałby jej bronić; było to poniekąd bardzo miłe, choć

drzwi. W środku były tylko trzy krzesła, wliczając to za biurkiem sędziego. Urzędniczka zajęła to właśnie miejsce i westchnęła ciężko. - Pytacie o fałszowanie aktów urodzenia? Nie, to w ogóle niemożliwe. Wszystko jest w komputerach. - Kiedy skomputeryzowano urząd? - Nie wiem dokładnie. Sprawdź twardziela Pancha źli ludzie przerobili na ser szwajcarski. Całkiem jak Bonnie i Clydea. 22 * Jeden z przywódców rewolucji meksykańskiej (1910-1920). Dla przeciwników pospolity bandyta i zbrodniarz, dla rewolucjonistów wszelkiej maści (wliczając w to współczesne grupy lewackie) - bohater i idol (przyp. tłum.). Tak szczerze, to dla Paige cały ten Pancho Villa był tylko starym, a w dodatku martwym, pierdzielem. Guzik obchodził ją stary dodge. Jeżeli gość jeździłby hummerem - ooo, to dopiero byłoby coś. - Jeśliby jeździł hummerem - powiedziała - to mógłby zwyczajnie przejechać tych dupków, co do niego strzelali. - Niby kto? - Colton wychylił się z chmury dymu z wyrazem