me¿a - otó¿ Alex Cahill był ju¿ dzis w domu opieki i załatwił

- Wyjasniła mi, na czym polegał ten jej dziwny plan – powiedziała Kylie Nickowi i zadr¿ała na mysl o tym, jak łatwo dała sie namówic na udział w tym przedsiewzieciu. - Marla chciała, ¿ebym zaszła w cia¿e - ¿ebym poddała sie sztucznemu zapłodnieniu - a potem, kiedy ju¿ bedzie wiadomo, ¿e to chłopiec, ukryła sie gdzies i po rozwiazaniu oddała jej dziecko. - Bo¿e, jak strasznie to teraz brzmiało. - Marla miała nosic wkładki, takie jak aktorki w telewizji, przez szesc czy siedem miesiecy, najpierw mniejsze, potem wieksze, do czasu mojego rozwiazania. - A gdyby sie okazało, ¿e to dziewczynka? - spytał sceptycznie Nick. - To... to nie wchodziło w gre. Marla chciała, ¿ebym w takim wypadku przerwała cia¿e, ale nie zgodziłam sie na to. Powiedziałam, ¿e jesli to bedzie dziewczynka, zatrzymam ja. - Zni¿yła głos. - Tak bardzo chciałam sie odegrac na tej znienawidzonej, rozpuszczonej królewnie, ¿e nie zgodziłam sie te¿ na sztuczne zapłodnienie i oczywiscie podniosłam cene. - Skrzywiła sie na wspomnienie chwili, kiedy za¿adała wiecej pieniedzy za swój udział w tej farsie. http://www.medycznie.org.pl - Ponieważ byłam wielką, mroczną tajemnicą sędziego Cole’a. Shelby nie zwracała w tym momencie uwagi na Lydię. Gosposia wciąż stała przy drzwiach i patrzyła na Nedelesky w taki sposób, jakby reporterka była duchem; jej reakcja była o wiele bardziej wymowna niż słowa pewnej siebie kobiety, która stała na zacienionym ganku. - To dlaczego tak długo się nie pokazywałaś? - To nie był właściwy czas, Shelby. - I teraz jest właściwa pora? - Bingo. No cóż, nie zaszkodziłoby wysłuchać historii Katriny. Shelby miała w tym własny interes. Poczuła, że schowany w kieszeni pęk kluczy ojca uwierają w udo. Musiała pojechać do Coopersville, dorobić zapasowe klucze i odłożyć oryginały na miejsce, zanim zostanie zdemaskowana. - Wejdź - powiedziała, szeroko otwierając drzwi. Była sceptyczna. Wprawdzie zawsze wiedziała, że jej ojciec podoba się kobietom i nie żył w celibacie przez

391 Jeden otwiera zapewne barek, drugi sekretarzyk w pokoju Eugenii, a trzeci... tak, trzeci otwiera biurko Aleksa! Zamek szuflady ustapił. Alleluja! Szybko przejrzała zawartosc szuflady. Znalazła Sprawdź przekrecił gałke. Drzwi ani drgneły. - Pasmo sukcesów - rzucił ironicznie. W tej samej chwili usłyszeli odgłos ruszajacego za kosciołem samochodu. Opony głosno zapiszczały na asfalcie. - Nie wydaje ci sie, ¿e udało nam sie kogos spłoszyc? - spytał, biegnac w tamta strone. Marla z trudem dotrzymywała mu kroku. Okra¿yli kosciół i zatrzymali sie na parkingu. Furgonetka Nicka stała tam, gdzie ja zostawili, dwa samochody i volvo te¿ były ciagle na swoich miejscach. - Kilka minut temu stał tu jeszcze jeep, prawda? 330 - Rzeczywiscie. Chyba tak. - Marla kiwneła głowa, z trudem łapiac oddech, zmeczona po krótkim biegu. - Stał tam,