płaczu Jamesa.

mał¿enstwo jadace samochodem na północ. Marla zamkneła oczy. Była wstrzasnieta. Nagle cała scena staneła jej przed oczami jak ¿ywa. Pod powiekami czuła piekace łzy, ogarneły ja mdłosci, miała ochote zwymiotowac. - Tak mi przykro - powiedziała niezrecznie. - Mnie równie¿. Marla dostrzegła w oczach detektywa niedowierzanie, wyzierajace spod maski uprzejmosci. Jeszcze jeden gliniarz, który wiele w ¿yciu widział. Paterno wstał i poło¿ył wizytówke na stoliku. Wyłaczył dyktafon i schował go do kieszeni. - Na dzisiaj to wszystko. Jesli cos sie pani przypomni, prosze o kontakt. - Oczywiscie - obiecała. Nagle zorientowała sie, ¿e w półotwartych drzwiach ktos stoi. Była tak pochłonieta rozmowa z Paterno, ¿e nie zauwa¿yła przyjscia Nicka. Nie miała pojecia, od jak dawna tu jest i co zda¿ył usłyszec. - Czy podczas rozmów z policja nie powinien jej towarzyszyc adwokat? - spytał Nick, wchodzac do pokoju. http://www.medycyna-i-zdrowie.info.pl/media/ żona była taka ładna i w ogóle - ale oto był tutaj i czuł się jak młodzieniaszek. A wszystko z powodu Vianki. Prawdę mówiąc, Peggy Sue się zmieniła. Zobojętniała. Zawsze była zbyt zmęczona na szybki numerek i przez piętnaście lat, kiedy byli małżeństwem, zapomniała, jak się śmiać. Shep westchnął i zastanawiał się, czy za chwilę zniszczy resztę swojego życia. Wiedział, że wszyscy uważają go za wrednego sukinkota w pracy i, szczerze mówiąc, zasłużył sobie na to. Kiedyś był dumny ze swojej reputacji. Nigdy nie bał się użyć pałki, żeby zdzielić delikwenta po głowie albo w brzuch, albo w plecy. Posuwał się nawet do tego, że „dopasowywał” dowody, jeżeli trzeba było skazać odpowiednią osobę, albo przymykał oko, kiedy któryś z jego przyjaciół złamał prawo. Miał swój zestaw zasad i były one nader rozciągliwe. Za odpowiednią cenę. Nie widział nic zdrożnego w tym, że brał od przyjaciela parę dolarów za przysługę. Do diabła, gdyby nie uporządkował sprawy Johnsona juniora, który po pijaku strzelał do znaków drogowych „stop” i jakimś cudem zdołał zabić rozpłodowego byka starego Cowana, dzieciak wylądowałby w więzieniu i pewno nigdy nie skończyłby college’u. Shep strasznie go zbeształ, trochę obił, powiedział, jaki jest z niego gówniarz, a potem przyjął dowód wdzięczności od jego ojca.

66 - Prosze pamietac, ¿e to nie jest anormalne -pocieszał ja lekarz, sprawdzajac puls, a potem odruchy. - Teraz prosze ujac moje palce i scisnac je najmocniej, jak pani zdoła. - Wyciagnał przed siebie wskazujace palce obu rak. Marla scisneła je z całej siły. - Dobrze, prosze puscic. - Zanotował cos w karcie. - A Sprawdź z kartami. Ostatnio chyba nawet nie wiedzieli, czy mają po osiem, czy po osiemnaście lat. - Teraz oglądamy wiadomości - zarządził Shep i zmarszczył brwi, widząc, że Timmy leży na jego sfatygowanej kanapie. - Jeszcze zabiję tego gościa... - Wyłącz to cholerstwo. Natychmiast! Rozległ się głośny dzwonek telefonu i Peggy Sue krzyknęła: - Odbierz, dobrze?! Ktoś dzwoni całe popołudnie i odkłada słuchawkę. Chłopcy zignorowali ją i Shep chwycił słuchawkę. - Marson - powiedział. Ktoś po drugiej stronie się zawahał. Tymczasem Robby wydał triumfalny okrzyk. Kolejny czarny charakter w grze wideo został unieszkodliwiony. - Kto tam? - zapytał Shep. Czyjś stłumiony głos odpowiedział: