mał¿enstwo jadace samochodem na północ. Marla zamkneła oczy. Była wstrzasnieta. Nagle cała scena staneła jej przed oczami jak ¿ywa. Pod powiekami czuła piekace łzy, ogarneły ja mdłosci, miała ochote zwymiotowac. - Tak mi przykro - powiedziała niezrecznie. - Mnie równie¿. Marla dostrzegła w oczach detektywa niedowierzanie, wyzierajace spod maski uprzejmosci. Jeszcze jeden gliniarz, który wiele w ¿yciu widział. Paterno wstał i poło¿ył wizytówke na stoliku. Wyłaczył dyktafon i schował go do kieszeni. - Na dzisiaj to wszystko. Jesli cos sie pani przypomni, prosze o kontakt. - Oczywiscie - obiecała. Nagle zorientowała sie, ¿e w półotwartych drzwiach ktos stoi. Była tak pochłonieta rozmowa z Paterno, ¿e nie zauwa¿yła przyjscia Nicka. Nie miała pojecia, od jak dawna tu jest i co zda¿ył usłyszec. - Czy podczas rozmów z policja nie powinien jej towarzyszyc adwokat? - spytał Nick, wchodzac do pokoju. http://www.medycyna-i-zdrowie.info.pl/media/ żona była taka ładna i w ogóle - ale oto był tutaj i czuł się jak młodzieniaszek. A wszystko z powodu Vianki. Prawdę mówiąc, Peggy Sue się zmieniła. Zobojętniała. Zawsze była zbyt zmęczona na szybki numerek i przez piętnaście lat, kiedy byli małżeństwem, zapomniała, jak się śmiać. Shep westchnął i zastanawiał się, czy za chwilę zniszczy resztę swojego życia. Wiedział, że wszyscy uważają go za wrednego sukinkota w pracy i, szczerze mówiąc, zasłużył sobie na to. Kiedyś był dumny ze swojej reputacji. Nigdy nie bał się użyć pałki, żeby zdzielić delikwenta po głowie albo w brzuch, albo w plecy. Posuwał się nawet do tego, że „dopasowywał” dowody, jeżeli trzeba było skazać odpowiednią osobę, albo przymykał oko, kiedy któryś z jego przyjaciół złamał prawo. Miał swój zestaw zasad i były one nader rozciągliwe. Za odpowiednią cenę. Nie widział nic zdrożnego w tym, że brał od przyjaciela parę dolarów za przysługę. Do diabła, gdyby nie uporządkował sprawy Johnsona juniora, który po pijaku strzelał do znaków drogowych „stop” i jakimś cudem zdołał zabić rozpłodowego byka starego Cowana, dzieciak wylądowałby w więzieniu i pewno nigdy nie skończyłby college’u. Shep strasznie go zbeształ, trochę obił, powiedział, jaki jest z niego gówniarz, a potem przyjął dowód wdzięczności od jego ojca.
66 - Prosze pamietac, ¿e to nie jest anormalne -pocieszał ja lekarz, sprawdzajac puls, a potem odruchy. - Teraz prosze ujac moje palce i scisnac je najmocniej, jak pani zdoła. - Wyciagnał przed siebie wskazujace palce obu rak. Marla scisneła je z całej siły. - Dobrze, prosze puscic. - Zanotował cos w karcie. - A Sprawdź z kartami. Ostatnio chyba nawet nie wiedzieli, czy mają po osiem, czy po osiemnaście lat. - Teraz oglądamy wiadomości - zarządził Shep i zmarszczył brwi, widząc, że Timmy leży na jego sfatygowanej kanapie. - Jeszcze zabiję tego gościa... - Wyłącz to cholerstwo. Natychmiast! Rozległ się głośny dzwonek telefonu i Peggy Sue krzyknęła: - Odbierz, dobrze?! Ktoś dzwoni całe popołudnie i odkłada słuchawkę. Chłopcy zignorowali ją i Shep chwycił słuchawkę. - Marson - powiedział. Ktoś po drugiej stronie się zawahał. Tymczasem Robby wydał triumfalny okrzyk. Kolejny czarny charakter w grze wideo został unieszkodliwiony. - Kto tam? - zapytał Shep. Czyjś stłumiony głos odpowiedział: