457

144 Włączyła się z powrotem do ruchu, koncentrując się na prowadzeniu. Wolała nie myśleć o niczym innym. Zapadła cisza i Milla pozwoliła jej trwać; mijały kolejne minuty Czasem nawet niezręczna cisza jest lepsza od słów. - Nie śledź go na własną rękę - powiedział wreszcie Diaz, rozglądając się wokół. - Choćby nie wiem co się działo, nie rób niczego sama. Choćbyś usłyszała, że facet siedzi samotnie pod twoim biurem, a ze mną nie byłoby kontaktu od tygodnia. Nie rób niczego sama. - Nigdy nie robię - odparła zaskoczona. - Kiedy wyjeżdżam na poszukiwania, zawsze jadę z kimś. Ale jeśli Pavón naprawdę rozsiądzie się pod moim biurem, nie mogę niczego obiecać. - W Guadalupe byłaś sama. - Nie. Był jeszcze Brian, i dobrze o tym wiesz. - Siedział po drugiej stronie cmentarza. Nie miał bladego pojęcia, że ja się tam kręcę. Mogłem skręcić ci kark, a Brian nawet by tego nie zauważył. Ciężko było polemizować z faktami. Zresztą ona też nie http://www.meblekuchennesklep.com.pl/media/ Diaza przy przekraczaniu potoku, lecz mężczyzna nalegał. Wystarczyło nie patrzeć w dół (widok spienionej wody sprawiał, że kręciło jej się w głowie) i już było dobrze. Byli mniej więcej na środku kładki, gdy Diaz krzyknął ostrzegawczo. Deska zatańczyła gwałtownie pod ich stopami. Milla puściła Diaza, machając rozpaczliwie rękoma, usiłując złapać an43 279 równowagę. Wszystko działo się zbyt szybko: nie zdążyła nawet wrzasnąć, a już oboje spadali w rozszalały nurt lodowatej górskiej rzeki. - 19 -

odczuwał takiej potrzeby. Milla spróbowała zadzwonić na jego komórkę, ale denerwujący głos z automatu oznajmił, że „abonent jest an43 362 obecnie niedostępny". To oznaczało, że Diaz pewnie w ogóle nie Sprawdź 263 atrakcyjny się wydawał. Żaden oprócz Diaza. Pragnęła go. Tak, powinna chyba iść z tym do psychiatry, ale pragnęła go. Milla oczekiwała jakiegoś wynajętego samochodu osobowego, może cięższej maszyny, ale to, co ujrzała, było zaiste niecodzienne. Potężna czarna półciężarówka z napędem na cztery koła, z tak wysokim zawieszeniem, że Milla poważnie zastanawiała się, jak w ogóle wejść do kabiny. Nawet w spodniach. Diaz wrzucił bagaże na tył samochodu, po czym otworzył drzwi. - Skąd wytrzasnąłeś taki sprzęt? - spytała Milla, patrząc na wielkie światła zamontowane na dachu szoferki. - Przecież chyba go nie wynająłeś?