Zapukał do drzwi wejściowych. Wpuściła go.

Rainie odwróciła wzrok. Dopiła kawę. Pustą papierową filiżankę postawiła na stoliku i zaczęła obracać ją w dłoniach. Nie chciała odpowiadać na jego prośbę i oboje o tym wiedzieli. Ale jednocześnie rozumiała, że nie może bagatelizować posiadanych wiadomości. Ona i Quincy mieli jedną wspólną cechę. O złych rzeczach woleli mówić wprost. Wyrzucić z siebie i załatwić sprawę. - Masz rację - powiedziała krótko - źle się dzieje w państwie duńskim. - To było morderstwo? - Tego nie wiem - odparła natychmiast. - Jaka jest pierwsza zasada prowadzenia śledztwa? Nie wyciągać pochopnych wniosków. Na razie nie mamy żadnych dowodów na to, że to było morderstwo. - Ale z drugiej strony... - powiedział za nią. - Z drugiej strony coś jest nie tak z Mary Olsen. - Naprawdę? - Quincy wydawał się autentycznie zaskoczony. Ściągnął brwi i podrapał się po skroniach. 97 - Rozmawiałam z nią dziś rano. Mary wszystko odwołała. Mandy wyglądała tak, jakby cały wieczór piła dietetyczną colą, ale być może wzmacniała ją rumem. Z tego, co mówiła, można było wywnioskować, że Mandy miała faceta, ale teraz Mary mówi, że wcale tak nie było. Co więcej, Mandy http://www.meble-designo.com.pl/media/ 140 - Mogłam go jeszcze nie poznać - powiedziała powoli Kimberly. - To uczucie, że ktoś mnie obserwuje... Gdybym go poznała, nie musiałby obserwować mnie z oddali. Byłby już jednym ze składników mojego życia. - Rekonesans - teoretyzował doktor Andrews. - Kiedy pojawiło się to uczucie? - Parę miesięcy temu. To znaczy, że on sumiennie odrabiał pracę domową, szukał stosownej okazji. - Nowy mężczyzna - zaproponował Andrews. - Zbyt oczywiste. Zastosował tę sztuczkę w przypadku Mandy, a potem z moją matką. Podniósł stawkę, jeśli chodzi o moją matkę, ale jednocześnie udawał kogoś, kto otrzymał jeden z organów Mandy. - Kapitalnie! - Doktor Andrews aż zamrugał z wrażenia.

mieliśmy pięćdziesiąt pięć ofiar śmiertelnych. Ale jak zaznaczyłeś, to było przed plagą rzezi w szkołach. W roku 1997/98 doszło do trzech strzelanin, podczas których zginęło czterdzieści osób. Niemal trzydziestoprocentowy spadek. Prawda jest taka, że tragedie w szkołach przypominają trochę katastrofy lotnicze. Szokują i dostają się na pierwsze strony gazet, ale trudno je uznać za reprezentatywne dla określonej sfery życia. Dzieci są wciąż bezpieczniejsze w szkole czy w samolocie niż w prowadzonym przez rodziców samochodzie. Sprawdź Przeniósł ciężar ciała na pięty i zacisnął usta, zastanawiając się nad różnymi możliwościami. Trochę szumiało mu w głowie. Siedział w barze na tyle długo, że musiał wypić dwa piwa, choć wiedział, że nie powinien. Ogorzały staruch cały czas tam sterczał, przyglądając mu się surowym, niechętnym wzrokiem. Tak go to rozwścieczyło, że nie potrafił już się wycofać. Został więc, pijąc piwo, którego smaku nie czuł i odpierając uporczywe, nienawistne spojrzenia. A potem ogarnął go pusty śmiech. Cała ta sytuacja była zbyt komiczna, żeby wyrazić ją słowami. Ci idioci uważali, że wojna mogłaby rozwiązać problem. Podsunąć dzieciakom Hitlera, a nie będą musiały zabijać się nawzajem. Śmiał się i nie mógł przestać. Wychodząc z baru, dostrzegł, jak ten ogorzały farmer kręci głową. Pieprzyć go. Pieprzyć ich wszystkich. Gdyby tylko wiedzieli... Kiedy pierwszy raz wybierał miasto do jednego ze swoich eksperymentów, nie bał się ani trochę. Czuł tylko ciekawość, co się stanie. Miał wizję. Zaczęło się od snu późno w nocy, gdy